Chomiak
Na szczyt śladami Orłowicza
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kiedy byłem mały i spędzałem wielokrotnie wakacje w górach z rodzicami, moja mama, urodzona kilkanaście lat przed wojną, opowiadała o swoich wakacjach na Huculszczyźnie.
Wspominała uzdrowisko Jaremcze i wycieczki wczasowiczów na Chomiak i Syniak. Pamiętała swoje wrażenia z bardzo biednego, ale niezwykle pięknego rejonu ówczesnej Rzeczpospolitej. Huculska sztuka ludowa: kożuszki, ceramika, meble i drobne wyroby z drzewa – to wszystko z czego słynęła Huculszczyzna, zostało na zawsze jej w pamięci. Wspominała też zapach huculskiego miodu – „niezwykły i niespotykany nigdzie indziej”. W czasie mojej krótkiej wizyty w Gorganach latem 2009 roku nie mogłem wiec ominąć Jaremcza, nie mogłem nie wybrać się na Chomiak.
Jaremcze (Яремче) – najbardziej znana miejscowość letniskowa Huculszczyzny – srodze mnie zawiodła. Pozostało piękne położenie wśród gór, w dolinie Prutu. Nie ma praktycznie zabudowań sprzed II wojny światowej. Udało mi się dostrzec jeden stary pensjonat, zadbany, ale wyglądający na zamknięty i opuszczony. Nowe budynki to głównie domy nieudanie nawiązujące do budownictwa huculskiego. Część to betonowe straszydła, niektóre ukończone, inne niedokończone i porzucone.
Na miejscowym bazarze z pamiątkami próżno szukać sztuki huculskiej. Poza kożuszkami i wyszywanymi koszulami, wyraźnie nawiązującymi wzornictwem do tradycji, cała reszta to pamiątki niewiele różniące się od tych z Zakopanego, Krynicy czy słowackiego Smokowca. Największe zainteresowanie wzbudziły w nas koszulki z napisem Boże, dziękuję Ci, że nie urodziłem się Moskalem.
Zaletą miejscowości jest niewątpliwie łatwość znalezienia noclegu. Kiedy po wyjściu z gorącego i dusznego autobusu usiedliśmy w najbliższym barze aby napić się piwa, już po minucie podszedł do nas człowiek proponując nocleg u siebie, oraz że jeśli się zdecydujemy, on zaraz sprowadzi samochód, który zabierze nas i nasze plecaki. Istotnie, zanim dopiliśmy piwo, był już syn naszego gospodarza i mocno sfatygowaną prawie dwudziestoletnią hondą zabrał nas do ich domu. Nie był to klasyczny pensjonat, ale dwa pokoje na parterze właściciele przeznaczyli dla gości. Za wygodny nocleg w dwuosobowym pokoju z dostępem do kuchni i oczywiście łazienki z prysznicem, zapłaciliśmy 150 hrywien (60 zł).
Na razie moje zwiedzanie gorganów odbywa się poprzez czytanie o nich. A więc czytałem, że wspomniany tu Bukowel to doskonały ośrodek narciarski. Podobno jest tam 50 ko tras i bardzo nowoczesne urządzenia. Zainwestowali w to amerykanie czy kanayjczycy. Tras kilkanaście, nowoczesne czteroosobowe kanapy. Tylko noclegi bardzo drogie. Czy był tam ktoś i moze to potwierdzić?