Starostyna
Na połoninach Wschodnich Bieszczadów
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Z naszej bazy we wsi Libuchora zrobiliśmy całodniowy rekonesans w góry. Celem była część połoninnego grzbietu ukraińskich Bieszczadów Wschodnich nad doliną Libuchory pomiędzy zwornikowymi szczytami – Starostyna (1229 m n.p.m.) na północnym-zachodzie i Pripir (1284 m n.p.m.) na południowym-wschodzie.
Szlaków turystycznych w górach nie ma zbyt wiele. Najważniejszy biegnie głównym grzbietem z Przełęczy Użockiej (852 m) na Pikuj (1408 m), wyznakowany – jak u nas – na czerwono, tylko „trochę” rzadziej. Prawdę mówiąc, to prawie w ogóle nie ma znaków na grzbiecie, ale to nam zupełnie nie przeszkadzało. Z doliny w stronę głównej grani prowadzi kilka polnych, wyżej leśnych, dróg. Wybraliśmy tę najbardziej na północy, biegnącą wprost w kierunku Starostyny, czyli po lewej orograficznie stronie doliny.
Spotkania na jagodzisku
Ten boczny grzbiet jest szeroki i bardzo widokowy, umożliwia szybkie osiągnięcie zwornikowego szczytu Starostyny. Droga prowadzi wśród kośnych łąk, wyżej przez typową bieszczadzką buczynę, a jeszcze wyżej wkracza w borówczyska. Wzdłuż dolnego skraju lasu lub nieco wyżej, przebiega granica „Rezerwatu Libuchora”, oznakowana słupami. Zazwyczaj są one powyrywane, co wskazuje na stosunek miejscowej ludności do problemu ochrony przyrody.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy na nasze „dzień dobry”, kobiety zbierające borówki, oczywiście za pomocą potężnych zębatych szufli, czyli rafaczek, zasypały nas pytaniami o możliwość załatwienia im pracy w Polsce. I za jakie wynagrodzenie… Nie mogliśmy im pomóc.
Jak zwiedzają rodacy
Strome, północne zbocze tworzące połoninę Starostyny, rozjeżdżone jest nie tylko kołami wiejskich wozów, ale i jeepów. Jak opowiadał gospodarz – sklepikarz z Libuchory, to nasi rodacy przyjeżdżają tu swoimi samochodami terenowymi, by w ten sposób „zwiedzać” góry. Dziwił się przy tym, widząc nasze auto, że i my nie pojedziemy nim na połoniny. Na szczęście tego lipcowego, pięknego dnia byliśmy w górach bez uciążliwego towarzystwa. Spotkaliśmy tylko miejscowych zbieraczy jagód, którzy podobno mają na tym dobry zarobek, jak na tutejsze warunki oraz kosiarzy łąk i pasterzy.
Na połoninie
Wkrótce znaleźliśmy się na kulminacji wspaniałej połoniny. Ciągnie się ona od Kińczyka Hnylskiego (1116 m) na północy, przez Drohobycki Kamień (1186 m) na Starostynę (1229 m) i dalej nieprzerwanie na południowy-wschód, aż po wierzchołek Pikuja (1408 m). Grzbietem biegnie przeważnie niewielka drożyna, która miejscami schodzi trochę poniżej, na wschodnią, łagodniejszą stronę. Wtedy górski szlak prowadzi wąską percią. Niekiedy grzbiet wypiętrza się w skalistą grań, zbudowaną z uławiconych piaskowców fliszowych. Na tych odcinkach, po zachodniej stronie grzbietu, zbocza są bardzo strome, pojawiają się uskoki tektoniczne, podcięcia i ścianki skalne, a poniżej piargi.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- Tekst stanowi fragment artykułu pt. Połoniny i doliny. Bieszczady Wschodnie – Pasmo Pikuja, opublikowanego w Gazecie Górskiej 2019 – jesień
Kocham Bieszczady. Kiedyś bywałem w tych górach co roku (w polskich), teraz wracam od czasu do czasu i zawsze zachwycają mnie tak samo. W Bieszczadach Wschodnich byłem raz, w okolicy Pikuja i Ostrej. Bardzo było pięknie, tak jak na tych tu obrazkach.