Pikuj
Wchodzimy z galicyjskiej strony

Kompleksy skalne pocięte są uskokami, niewielkimi rowami tektonicznymi. A nam w to graj! Nic bardziej nie cieszy oka geologa, jak urozmaicona rzeźba terenu. Jest to jeden z najpiękniejszych odcinków całej trasy. Istny raj dla fotografów!
fot: Jacek Płonczyński
Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
Szczyt osiągamy od zachodu, chyba najciekawszym „wariantem” – skalnym kominkiem o wysokości kilkunastu metrów. Wspinaczka prawie jak w Tatrach! Niestety na szczycie postawiono szpetny betonowy obelisk.
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
  • Pikuj. Wchodzimy z galicyjskiej strony
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Ruszyliśmy z plecakami o 9:30 boczną drogą do nieczynnego ośrodka „Pikuj”. Dalej kierujemy się w stronę głównego grzbietu, z zamiarem osiągnięcia go w rejonie połoniny Prypiru. Z Husnego Wyżnego (ok. 750 m n.p.m.) na Prypir (1285 m) nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny, drogi polne i leśne ścieżki są mylne.

Lawirując najpierw wśród łąk z wysoką trawą i zagajników z kwitnącą wierzbówką, wyżej przez leśne ostępy, osiągnęliśmy po godzinie boczny grzbiet o wdzięcznej nazwie Mungat Horb z uroczą, długą halą. A za następne pół godziny – Huśniański Menczył, schodzący z Prypiru, też z piękną grzbietową łąką. Tak właśnie pisany, przez „en”, choć podejście nań zdecydowanie zmęczyło nas przez „ę” i to solidnie, bo upał z każdą godziną coraz bardziej doskwierał. Nad naszymi głowami zaczęły kłębić się cumulusy wiszące tak nisko, że wydawało się, iż niechybnie zaczepią o grzbiety gór. Kiedy znaleźliśmy się na Menczyle i ujrzeliśmy spłaszczoną piramidę Pikuja, wznoszącą się daleko poza doliną Husnego, wiadomo już było, że przed nami jeszcze kawał drogi do przebycia, i że nie pora jeszcze na poważniejszy wypoczynek.

Granica rezerwatu, granica regionu

Grzbietem Menczyłu, przez wspaniałą, niezwykle widokową połoninę, wiedzie droga wyraźnie uczęszczana przez miejscową ludność. Prawie bezkresna panorama, szczególnie ku północy i wschodowi, zdecydowanie urozmaicała nam podejście. Tu napotkaliśmy pierwszych zbieraczy borówek. Podobnie, jak nad Libuchorą, tak i tutaj skraj „Rezerwatu Libuchory”, który dalej na południe przechodzi w „Rezerwat Pikuja”, oznakowany jest słupami granicznymi, z reguły wyrwanymi przez miejscowych. To dość jednoznacznie określa lokalny stosunek do ochrony przyrody. Rezerwaty obejmują wschodnie skłony pasma, sięgając po linię grzbietu. Ciekawe jest to, że nie przechodzą na zachodnią, zakarpacką stronę masywu, która jest nie mniej interesująca przyrodniczo i krajobrazowo, a może nawet bardziej atrakcyjna. Jak można przypuszczać, zadecydowały o tym względy li tylko administracyjne, bowiem głównym grzbietem biegnie granica obwodów.

Bukowym lasem, rozdzielonym polankami, dotarliśmy w szczytową partię połoniny Prypiru. Im wyżej, tym więcej spotykaliśmy zbieraczy borówek. Przybyli na polany i połoniny głównie z Husnego i Libuchory, lecz także z Bukowca leżącego po przeciwnej stronie pasma, różnorodnym transportem – motocyklami i traktorkami z przyczepami lub bez, małymi ciągnikami o charakterze samodziałów, a także zaprzęgami konnymi i pieszo.

Głównym grzbietem

Na Prypirze (1285 m) znaleźliśmy się po niespełna dwóch godzinach od opuszczenia wsi Husne. Wreszcie czas na zasłużony odpoczynek. Na szczycie napotkaliśmy czerwone znaki głównego szlaku turystycznego ukraińskich Bieszczadów, biegnącego tu drogą grzbietową. Znaliśmy go już z poprzedniego odcinka wędrówki od Starostyny po Ostry Wierch. Charakterystyczna skalista grzywa Ostrego Wierchu (1294 m) zwieńczona krzyżem, wznosi się niespełna kilometr na północ. Dalej za nim wypiętrza się potężny, szeroki Wielki Wierch (1309 m).

Od tego miejsca nasza dalsza wędrówka stała się oczywista – będziemy podążać połoninami na południe i południowy wschód w stronę dobrze widocznego, lecz jeszcze bardzo odległego, ostrego szczytu Pikuj (1408 m), który stanowi dominantę panoramy na południu. Szeroki grzbiet główny jest tutaj niezwykle widokowy. Na wschodzie rozpościerają się amfiteatralnie rozległe, niżej lesiste, wyżej połoninne, górne partie doliny Husnego. Na zachodzie, w bardzo głębokiej dolinie potoku Żdenówka, widać zabudowania wioski Bukowiec. Za tą doliną wyrastają wysokie szczyty: kilkuwierzchołkowa Ostra Hora (1405 m), za nią Połonina Równa (1482 m).

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij