Shwe Yan Pyay
Krótki przystanek u buddyjskich mnichów

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W drodze nad jezioro Inle w centralnej Birmie, zatrzymujemy się aby obejrzeć klasztor Shwe Yan Pyay oraz sąsiadującą z nim pagodę i stupę.
Klasztor jest drewniany, postawiony na dziesiątkach pali wbitych w grunt, z kilkoma ładnie zdobionymi w drewnie nadbudówkami o spadzistych dachach. Ma dobudowane z trzech stron kamienne, pomalowane na biało schody z masywnymi bokami, prowadzącymi na pierwszy poziom. Wchodzę.
Mnisi przed telewizorem
W dużej sali modlitw widzę ołtarz z posągiem pomalowanego na złoto Buddy siedzącego na wysokim, chyba na dwa metry, zdobionym postumencie i pod niewielkim baldachimem. Po bokach stoją inne posągi oraz duża oszklona skrzynka na datki z widocznymi banknotami. Zaglądam do pomieszczeń mnichów. W dwu nie ma nikogo. W trzecim, chyba sali szkolnej sądząc z częściowo zapisanej tablicy, grupka młodych mnichów w towarzystwie starszego, być może nauczyciela lub przełożonego, siedzi lub leży na podłodze i… ogląda telewizję.
Świątynia inna niż inne
Obok drewnianego klasztoru jest murowana pagoda z górującą nad nią stupą, również pomalowaną złotą farbą. Jej wnętrze różni się znacznie od tych, które dotychczas widziałem w Birmie. W ścianach korytarzy i sal są dziesiątki niewielkich nisz, a w każdej z nich posążek Buddy. Stropy są zdobione. W jednej z dużych nisz przypominającej ołtarz, centralne miejsce zajmuje figura stojącej postaci owiniętej szatą z tkaniny. Raczej nie Buddy, w każdym razie niepodobna do znanych mi jego wizerunków. Być może któregoś z zasłużonych dla tego klasztoru mnichów. Powyżej, poniżej oraz w dekoracjach bocznych dostrzegam tradycyjnych strażników świątyni. Na półkach przed tym ołtarzem stoją w wazonach świeże kwiaty.
Buddyjscy mnisi przed telewizorem w birmańskim klasztorze! Świat staje na głowie.