Wadi Rum
Na najwyższy szczyt Jordanii
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Przygotowując plan kolejnej podróży zadajemy sobie pytanie o najwyższy szczyt – kraju, wyspy oraz najważniejsze, czy jest szansa, by na niego wejść?
I tak też było w Jordanii. Najwyższe góry w tym kraju leżą na południu, na granicy z Arabią Saudyjską. Nie są wysokie, za to dzikie i trudno dostępne. Wyrastają wprost z pustyni Wadi Rum.
Droga przez pustynię
W trakcie zwiedzania pustyni Bader, nasz kierowca, zaproponował, że następnego dnia może nas zawieźć pod najwyższy szczyt Jordanii. Jest to niezbędne, bo Jabal Umm ad Dami (1854 m n.p.m.) leży około 30 kilometrów na południe od wioski Wadi Rum. Tylko jeepem można tam dotrzeć. Następnego dnia budzik zadzwonił o godz. 6:40. Szybkie śniadanie i ruszamy na południe. Kiedy minęliśmy ostatni z obozów dla turystów Bader zaczął off road. To była jazda! Prawdziwa pustynna eskapada piaszczystymi niby-drogami wśród zmieniających się form i krajobrazów. Miejscami trzeba było pokonywać płytkie, suche doliny, czyli wadi (uedy), pola piasków i niskie wydmy. Rzucało nami na pace niemiłosiernie, ale humory dopisywały. Wypatrywaliśmy „naszego” szczytu, mając dość mgliste pojęcie o jego położeniu i kształcie.
Szczyt leży tuż przy południowej granicy Jordanii z Arabią Saudyjską. Jeszcze w Polsce próbowałem go szczegółowo zlokalizować. Niby to proste w świecie Google Maps i Google Earths – tymczasem uzyskuje się różne wyniki. Co prawda blisko siebie, ale jednak po przeciwnych stronach doliny… Analiza zdjęć i filmików dostępnych w internecie pozwoliła na potwierdzenie właściwej lokalizacji szczytu. Google Maps mijają się z prawdą. Oceniłem też miejsce startu na szczyt – leży na końcu bocznej dolinki z charakterystycznie meandrującym uedem. Bader bezbłędnie dowiózł nas do niej. Zbliżając się pod szczyt zacząłem rozpoznawać szczegóły topograficzne widziane wcześniej na zdjęciach.
Jechaliśmy wzdłuż długiej, niskiej grani, która ograniczała dolinkę od wschodu. Dwadzieścia kilometrów pustynnych dróg i bezdroży pokonaliśmy w ciągu godziny. Na końcu kolein, na niewielkim spłaszczeniu, parkował już jeden jeep. Byliśmy na miejscu pod wschodnimi zboczami Jabal Umm ad Dami.
Wejście
Według relacji z internetu wejście na szczyt zajmuje półtorej do dwóch godzin, a zejście od godziny do półtorej. Dolną część zbocza buduje skalna bariera, którą pokonujemy lawirując po szerokich półkach i załupach, wyżej wspinamy się łatwym kominkiem. W orientacji pomagają ustawione gdzieniegdzie kopczyki. Powyżej bariery osiąga się rozległą kotlinkę. Stąd, już bez najmniejszych trudności technicznych i orientacyjnych, podchodzimy niezbyt wyraźną ścieżką na szeroką grań, skręcamy w lewo (na południe) i piarżysto-skalistym zboczem, podchodzimy na kopułę szczytową. Wkrótce osiągamy wydłużony wierzchołek pokryty skalnymi blokami, zwieńczony tyczką z flagą Jordanii. Wejście zajęło nam tylko godzinę i 10 minut, w czym sporą zasługę miał Bader, który poszedł z nami, nadając ostre tempo. Nie wypadało protestować…
Pogoda tego dnia była od rana sprzyjająca, słońce schowane za chmurami, brak upału. Ale i tak na podejściu pot zalewał nam oczy. Wyżej lekki wiatr przyjemnie ochładzał. Przez chwilę pokropił nawet niewielki deszczyk. Podziwialiśmy kępy zieleni wśród skał, liczne kwiaty, w tym piękne białe tulipany. Poza niską roślinnością nie ma drzew i krzewów, tylko skały i piargi. Wiosna w tych górach bywa stosunkowo zielona. Latem nieznośne upały, do ponad 50 stopni Celsjusza, wysuszają pustynne góry na pieprz. Z wierzchołka można podziwiać wspaniałą panoramę pustynnych, dzikich gór. Zaledwie trzy kilometry na południe przebiega granica z Arabią Saudyjską, wytyczona jak według linijki. Wysoko na graniach można zobaczyć instalacje wojskowe, a w głębokiej dolinie na zachód od szczytu biegnie droga, zapewne o znaczeniu strategicznym.
Powrót
Po zrobieniu wspólnych zdjęć z Baderem, zeszliśmy ze szczytu w około 45 minut, tą samą ścieżką. W dolnej części zejścia Bader, szczupły i drobny, a przy tym zwinny i szybki jak oryx, mocno wysforował się do przodu. Gdy dotarliśmy do auta Bader, nastawiwszy na niewielkim ognisku z patyków czajnik z wodą na herbatę, gwarzył ze swoim znajomym Beduinem, który był kierowcą-przewodnikiem pięcioosobowej grupki młodych Niemców. Niemcy w zejściu ze szczytu zboczyli z właściwej trasy. Jeden z nich doznał poważnej kontuzji stopy, podejrzewaliśmy pęknięcie kości śródstopia.
Beduińska herbata smakowała znakomicie. Potem wsiedliśmy na pakę toyoty i ruszyliśmy w powrotną drogę szczęśliwi, że najwyższy w Jordanii „jabal” stał się naszym łupem. Bader pędził wśród gór co koń wyskoczy, mijając po drodze stada kóz, owiec i wielbłądów oraz pojedyncze namioty Beduinów. To była niezapomniana jazda przez trzydzieści kilometrów bezdroży Wadi Rum.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- Wykorzystano fragmenty artykułu Iwony i Jacka Płonczyńskich pt. Najwyżej w Jordanii, opublikowanego w Gazecie Górskiej 2019 – lato.
- O zwiedzaniu pustyni Wadi Rum piszę w odrębnym artykule.
Kocham takie pustynne Klimaty. Byłem na tym samym szczycie lata temu, jeszcze w czasach orwoskich slajdów. Wszystkie straciły kolor! Nie mam ani zdjęcia ;(
Wybieramy się do Jordanii w lutym, i też myślimy o wycieczce na tą górę. Czy jest to trudna czy łatwa wyprawa dla przeciętnego człowieka / 4 osoby około 50-ki/. Jaka była pogoda.