Rzym
Piękna Santa Maria in Cosmedin
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
To miejsce, które „trzeba zobaczyć”, przyciąga jak plaster miodu. Zjawiskiem normalnym jest kolejka, ustawiająca się przed nim. Za czym kolejka ta stoi?
Za dreszczykiem emocji. Nierzadko rozgrywa się tu taka oto scenka: chichocząc… z wahaniem… ktoś zbliża dłoń do czarnej czeluści otworu gębowego… cofa… bo, a nuż… chwila odwagi… uśmiech i pstryk. Nic się nie stało, usta się nie zatrzasnęły i nic dłoni nie uszczypnęło. Na dowód mamy zdjęcie.
Marmurowy medalion o średnicy 175 cm i wadze około 1,2 tony pochodzi sprzed ponad dwóch tysięcy lat. Istnieje wiele hipotez o przeznaczeniu brodatej maski; najchętniej przywoływana jest funkcja przykrywy wodociągu Cloaca Maxima, ale również fontanny, przykrywy studni. Mówi się też, że w starożytnym Rzymie było to miejsce składania przysięgi w świątyni Jowisza. Nie wiadomo również jednoznacznie, kogo przedstawia maska: czy Merkurego – boga złodziei i handlu (ciekawe zaiste zestawienie), czy też Fauna – staroitalskiego bożka płodności, czy może Okeanosa – władcę mórz? Każda odpowiedź jest dobra.
Pęknięcie prowadzące od lewego oczodołu powstało zapewne w trakcie drążenia otworów oczu, dziurek nosa i ust, których górna warga ma kształt opadającej klapki. Nie opada i chyba (?) nigdy się to nie zdarzyło (zdjęcia główne i pierwsze w galerii). Fotogeniczne Usta Prawdy (Bocca della Verita), bo o nich mowa, ustawione zostały na postumencie w przedsionku kościoła Santa Maria in Cosmedin w 1632 roku.
To jedna z moich ulubionych rzymskich świątyń. Wnętrze tego niewielkiego kościoła ma wyjątkowy klimat: fluidy spokoju. Podobne doznania wywołuje we mnie dziedziniec przed wejściem do kościoła świętych Cosmy i Damiana. Ilekroć tam jestem, pod arkadami siedzą młodzi plastycy i rysują. I jest niezwykła cisza. Szumi tylko woda w niewielkiej fontannie koni-pegazów, usytuowanej pośrodku (zdjęcie 2).
Do kościoła Santa Maria in Cosmedin wchodzimy po posadzce z wielkich granitowych płyt z mozaikami wykonanymi przez Cosmatów. Warto schylić się, przypatrzeć się z bliska liniom i kolorom, i dotknąć – wyszlifowane przez tysiące stóp przemierzających je przez wieki. A gdy spojrzymy w górę zobaczymy drewniany sufit – również Cosmatów – brązowe belkowanie odcina się od jasnych ścian.
Wnętrze kościoła jest surowe, trzy nawy oddzielone kolumnami z korynckimi kapitelami, galerie. Niewielki ołtarz z gotyckim zwieńczeniem, ambona i paschał – także Cosmatów, a pośrodku otoczone miejsce dla chóru – schola cantorum (zdjęcia 3-6). Cały kościół – kompletnie odrestaurowany w XIX w., zachował elementy wprowadzone między VIII a XIII w. i jest przykładem czystości stylu, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz.
Ładna opowieść… coraz więcej miejsc do zobaczenia odznaczam na mapie rzymu. Już niedługo tam się wybieram. Czy wystarczy czasu na wszystko?
Już niestety nie można ot tak sobie, beztrosko hasać przed bocca della verita, Chętni zostali skanalizowani pomiędzy barierki zakończone kasą. Kasjer kasuje po pół euro od osoby, pilnuje porządku – pojedyńczo proszę, ewentualnie narzeczeni razem – a nawet robi zdjęcia. Ta zabawa utraciła swój ludyczny charakter. Halina ;)