Suchá Belá
Po stupaczkach, drabinkach, klamrach…

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Na kempingu Podlesok, drogowskazy wyraźnie wskazują tylko jeden kierunek: Suchá Belá. To ponoć najpiękniejszy wąwóz w Słowackim Raju. Jednocześnie jednak najłatwiej dostępny i najbardziej oblegany.
To wszystko sprawia, że najlepiej wybrać się tam albo wcześnie rano, albo zdecydowanie po południu. W środku dnia, zwłaszcza w pogodny letni dzień, tworzą się tam zatory, mimo że szlak jest jednokierunkowy: można iść tylko w górę. Mnie pogoda nie dopisała, lecz w związku z tym nie było wielkiego tłoku. Tyle, że Suchá Belá była Belą (Biała) mokrą.
Droga bez powrotu
Wejście do wąwozu znajduje się na skraju kempingu Podlesok. Wyprowadza tam zielony szlak. Do pokonania 3,5 km w poziomie i 410 m różnicy wysokości. Na drogowskazach i mapach czas przejścia określa się na dwie godziny i to wystarczy na samą wędrówkę. Sporo jednak trzeba doliczyć na podziwianie widoków, fotografowanie i stanie w korkach. Na dłuższych odcinkach drabinek nawet przy niewielkim ruchu tworzą się zatory. Wszak każdy chce mieć zdjęcie na drabinkach, na ?stupaczkach?, przy wodospadzie, w skalnej szczelinie, w skalnym oknie? I trudno się temu dziwić.
W tę, albo z powrotem…
Wąwóz odkryto dla turystów w 1900 roku. Prof. M. Roth z ekipą dotarł wtedy do miejsca, gdzie 40-metrowa kaskada opada do dna doliny. To Misové vodopády. Osiem lat później wytyczono tu szlak turystyczny. To jednak najłatwiejszy odcinek wąwozu. Dopiero stąd zaczyna się wspinaczka po metalowych drabinkach i pomostach. I choć szlak jest jednokierunkowy, wielu właśnie stąd zawraca. Dalsza część doliny, ubezpieczona przez górskich ratowników, została udostępniona do zwiedzania dopiero w 1957 r.
Nadmiar atrakcji
Ciąg drabinek przy wodospadzie Misowym (spadająca woda wyżłobiła tu głębokie niecki) jest pierwszym, ale nie ostatnim wyzwaniem. Dalej już praktycznie na całej trasie korzystamy z drewnianych pomostów, metalowych drabinek, klamer i stopni nazywanych tu ?stupaczkami?. Krótkie odcinki pokonywane po ziemi pozwalają odpocząć nogom i rękom zanim wkroczymy w wąskie, ciemne i mokre zwężenie wąwozu. To miejsce zwane Roklina (jar). Do Okienkowego Wodospadu docieramy znów trzymając się łańcuchów, a po kolejnej serii metalowych drabinek przechodzimy przez skalne okno. Nogi bolą, ręce mdleją. Mogłoby się to już wreszcie skończyć. Ale przez cały czas urzekają widoki… Wreszcie wychodzimy na zwykłą ścieżkę przez las.
Na rozstaju
Mijamy studzienkę ujmującą jedno ze źródeł naszego potoku, a wkrótce wychodzimy na asfaltową drogę i do węzła szlaków. Stąd można wrócić już łatwą ścieżką wprost do Podleska (około półtorej godziny) lub na Kláštorisko (około godziny). Idzie się łatwiej, ale czegoś żal… Szkoda, że wąwóz się już skończył…
Słowacki Raj to prawdziwy raj na ziemi. Bardzo piękny. Wart wysiłku.