Einkuizen
Skansen na ziemi wydartej morzu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Przekraczam bramę i znajduję się w rybackim miasteczku przełomu XIX i XX wieku. Niegdyś leżało ono nad zatoką Morza Północnego Zuiderzee, od ponad 65 lat nad Ijsselmeer ? słodkowodnym zbiornikiem w północnej Holandii.
Wzdłuż wybrukowanych wąskich uliczek znajdują się małe domki rybaków i warsztaty rzemieślników, wędzarnie ryb, dojrzewalnia serów, przystanie z łodziami, kościół. W obejściach krzątają się kobiety w strojach z przełomu XIX i XX wieku. Piorą baliach na tarach, suszą bieliznę na sznurach rozciągniętych między domami i płotami, sprzątają, gotują, robią zakupy. Powroźnik skręca z konopnych sznurów liny okrętowe. Rybacy naprawiają sieci. Toczy się ? pozornie ? normalne życie. Pozornie ? gdyż domy są prawdziwe, ludzie żywi i w strojach stylem zaczerpniętych z epoki, ale to skansen: Zuiderseemusum. Dopiero uważna lektura liczącego blisko 160 stron przewodnika, w którym przedstawiono dzieje tej placówki i każdej znajdującej się w niej budowli, pozwala uzmysłowić sobie, jak ciekawą wykonano tu pracę.
Stąd wyruszali po bogactwa Azji
Miasteczko Einkuizen ma parowiekową historię. W wieku XVII było, wraz z pobliskim miasteczkiem Hoorn siedzibą VOC ? Zjednoczonej Kompanii Handlowej Wschodnioindyjskiej. To stąd, w złotym wieku holenderskiej żeglugi i podbojów kolonialnych płynęli śmiałkowie: żeglarze, rzemieślnicy, chirurdzy, kapłani, urzędnicy ? w sumie ponad 27 tys. osób, liczba na tamte czasy znaczna, na gospodarczy podbój Azji południowo-wschodniej. W latach 1602-1795 udało się tam w sumie około miliona robotników, statki handlowe odbyły 4.5 tysiąca razy dalekich ? bo pływało się wówczas dookoła Afryki ? rejsów. Dawało to pracę i rodziło zamożność. Dwu sławnych synów Einkuizen – kartografów i żeglarzy, którzy w XVII okrążyli kulę ziemską ? przypominają ich posągi Lucasa Janszoona Waghenaera i Jana Huijgena van Linschotena. To oni innym szyprom wskazywali drogę do bogactw Azji.
Koniec rybackiej osady
A na skraju miasta była rybacka osada, której obraz z lat 1880-1932 zachowuje skansen. 28 maja 1932 r. zamknięto bowiem ostatni fragment tamy, która pozwoliła odciąć słoną zatokę od Morza Północnego, zamienić ją w ciągu następnych lat w słodkowodne jezioro, wydrzeć morzu i osuszyć pod uprawy tysiące hektarów ziemi. W latach 1932-36 powstał w ten sposób polder ? a więc teren leżący poniżej poziomu morza ? północno-wschodni. W latach 1950-68 powstały kolejne poldery: wschodni i zachodni Flevoland. W projekcie jest kolejny na północnym-wschodzie: Markerwaard. To co było postępem, sukcesem gospodarczym dla kraju, w skali mikro okazało się tragedią. W ciągu jednej nocy tutejsi rybacy oraz pracujący na ich potrzeby wędzarze ryb, wyplatacze koszy wiklinowych, stoczniowcy budujący i naprawiający kutry, powroźnicy wytwarzający liny i sieci, młynarze mielący ziarno w młynach i wiatrakach, stracili rację bytu. Osada rybacka na cyplu nad jeziorem zaczęła podupadać.
Wioska zbudowana na nowo
Mieszkańcy przenosili się w inne miejsca, gdzie znajdowali pracę. Równocześnie postęp gospodarczy kraju, wzrost zamożności jego mieszkańców, zwłaszcza w latach powojennych powodował, że wymagania odnośnie standardu mieszkań także skromnych robotników i rzemieślników rosły. A dostosowywanie starych, małych domków do technicznych wymogów II połowy XX wieku okazało się kosztowniejsze niż burzenie ich, bądź opuszczanie i budowa nowych. Pragnąc ratować spuściznę, w 1950 roku zaczęto tu tworzenie żywego skansenu, oddanego do użytku w 1983 roku. To co dziś możemy w nim oglądać wydaje się zwartą, jednolitą całością. 13 budynków w rzeczywistości pochodzi z aż 42 miejscowości, w tym także z Amsterdamu. Rozebrano je na części, przewieziono, zmontowano, tworząc nową całość z uliczkami, placykami, kanałami itp. Każdy obiekt ma metryczkę, jest opisany we wspomnianym przewodniku. Oryginalna jest dzielnica Vulder. Spory, drewniany budynek dojrzewalni serów przywieziono tu wodą z Landsmeer. Trzy potężne ceglane kominy, podobnie jak i reszta dużej wędzarni ryb pochodzą z Akersloot. Wiatrak z Workum. Duża kaplica ceglana z Wierlngen, wiejska szkoła ? z Kollum.
Od prawdziwego życia do ?życia? w muzeum
Dziś jest te jedno z najpopularniejszych holenderskich muzeów, w którym można zapoznać się z warunkami życia w przeszłości. W większości są to maleńkie domki ubogich, chociaż licznych rodzin, z jednym pomieszczeniem: kuchnią, jadalnią, a nierzadko warsztatem razem oraz z częścią sypialną w? szafie zamykanej na dzień. Z osobnymi przegrodami dla rodziców oraz dzieci w zależności od wieku. Są jednak i domostwa zamożniejszych rybaków, rzemieślników i kupców z większym ?pokojem gościnnym?. Wszystkie wyposażone w sprzęty, meble kuchnie, lampy z epoki. W godzinach otwarcia placówki wiele z tych domów jest ?zamieszkałych?. Ich mieszkańcy, w rzeczywistości pracownicy muzeum w historycznych strojach, wykonują prace domowe i zawodowe tak, jak przed dziesięcioleciami dawni właściciele tych obiektów.
Dodaj komentarz