Lago di Sorapiss
Turkusowe jezioro w skalnym amfiteatrze

Wygodna, pozioma ścieżka, lina przymocowana do skały, tak na wszelki wypadek. Ciągnie się kilka metrów wokół skały i… po ferracie. Fakt, że ekspozycja przyprawia tu o zawrót głowy, ale jak się zaczyna „kręcić” to należy wzrok zwrócić w kierunku ściany i po kłopocie.
fot: Barbara Górecka
Lago di Sorapiss. Turkusowe jezioro w skalnym amfiteatrze
Jezioro znajduje się ponad schroniskiem. Trzeba pokonać wartki nurt potoku, a mostków tam żadnych nie ma. Bloki skalne w potoku mają ułatwić przeprawę. Skok przez potok i oczom moim ukazuje się Lago Sorapiss. Zamurowało mnie z wrażenia.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Tak fantastycznego kolorystycznie jeziora jeszcze nigdzie nie spotkałam. Jezioro znajduje się w gnieździe Grupy Sorapiss. Grupa ta jest niewielka powierzchniowo, ale ma bardzo charakterystyczny kształt. Wygląda jak amfiteatr.

Stało się tak przez lodowiec, którego resztki pozostały w kotle pod północnymi ścianami. Masyw otoczony jest dolinami: Val de Ansiei, Val Boite, Val di San Vito. Najwyższym szczytem jest Punta Sorapiss (3205 m n.p.m.). W tej grupie jest kilka trudnych ferrat. Wędrówki są trudne, a podejścia z dolin długie i męczące. Ruch turystyczny koncentruje się pod schroniskiem Vandelli, do którego prowadzi atrakcyjna i łatwa trasa.

Ja wybrałam szlak nr 215 z Passo Tre Croci ? Lago Sorapiss. Przeczytałam w przewodniku, że na trasie do schroniska są ferraty? Zastanawiam się czy zabierać ?szpej?? Zamiast tego zabieram znajomą. Jak będzie źle, to zawsze można wrócić.

Wyruszamy z Passo Tre Croci. Z przełęczy schodzimy szosą (kilka minut) w kierunku Misuriny, a potem skręcamy w prawo, przechodzimy obok zniszczonych umocnień wojskowych i wkraczamy w las. Szlak bardzo przyjemny, łagodny, prowadzi leśnymi ścieżkami.

Mijamy suche koryta potoków spadających ze żlebów, jakiś mosteczek, wchodzimy wyżej solidnymi metalowymi schodami. Z niepokojem wypatruję tej ferraty. No i jest… Wygodna, pozioma ścieżka, lina przymocowana do skały, tak na wszelki wypadek. Ciągnie się kilka metrów wokół skały i? po ferracie. Fakt, że ekspozycja przyprawia tu o zawrót głowy, ale jak się zaczyna ?kręcić? to należy wzrok zwrócić w kierunku ściany i po kłopocie. Ale byłabym zła, gdybym zabrała i nosiła swoje ?szpeja?! Nawet psy bezstresowo przemierzały tą drogę.

Jesteśmy w masywie Sorapiss. Ogromne pionowe turnie opadają w doliny. Z dala huczy potężny wodospad. Pod nimi wije się szlak 217, w prawo odchodzi 216. Przed nami zarysowuje się budynek rifugio Vandelli.

Jezioro znajduje się ponad schroniskiem. Trzeba pokonać wartki nurt potoku, a mostków tam żadnych nie ma. Bloki skalne w potoku mają ułatwić przeprawę. Skok przez potok i oczom moim ukazuje się Lago Sorapiss. Zamurowało mnie z wrażenia. To jest najpiękniejszy odcień turkusu, jaki widziałam. W jeziorze zanurzone są wielkie białe głazy, a w jego tafli odbijają się otaczające je surowe i groźne szczyty masywu Sorapiss. Niesamowite wrażenia. Wokół prowadzi ścieżka spacerowa.

Zbliża się godz. 15, więc i burza lada moment. Już jej odgłosy dają znać o sobie. Zmykamy, żeby znaleźć się już poza ferratką, bo tam fajnie by wcale nie było. Suche potoki też by się zamieniły w rwące rzeki? Udało się dość szybko zejść i zdążyć na ostatni autobus do Misuriny ? o godz. 17.25.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!