Kletno
W dawnej kopalni uranu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Kiedy na Hiroszimę spadła pierwsza na świecie bomba atomowa, stało się jasne, jaka broń będzie stanowić o dominacji militarnej na świecie.
Tęgie umysły na znak Stalina zaczęły głowić się jak pozyskać nową technologię, a radzieccy geolodzy rzucili się przemierzać cały kraj i tereny podległe w poszukiwaniu potrzebnego do budowy broni jądrowej surowca. Mieli szczęście ci, którzy trafili do Kletna, które wtedy do niedawna jeszcze nazywało się Klessengrund, niewielkiej miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej u stóp Śnieżnika. W starych wyrobiskach i na górniczych hałdach (bo od XIV do połowy XIX wieku wydobywano tu rudy żelaza, srebra i miedzi) odkryli wzmożone promieniowanie. Zaczęli więc wiercić w ziemi, znaleźli złoża uranu. Dopiero wtedy stały się jasne zapiski w starych księgach, że tutejsi górnicy nie żyli długo i zapadali na przedziwne choroby ? teraz już było wiadomo: popromienne.
Tajna kopalnia, tajne transporty
Rosjanie zaanektowali teren (oczywiście na mocy międzypaństwowej umowy) i przystąpili do eksploatacji surowca. Zrazu pozyskiwali go z dawnych hałd, a gdy te zasoby się wyczerpały, zaczęli drążyć w ziemi poszerzając dawne wyrobiska i tworząc nowe. W ciągu pięciu lat powstało 37 km chodników, 27 sztolni i trzy szyby. Wydobyto 20 ton uranu i wywieziono do Związku Radzieckiego. Transporty były tajne, kopalnia zresztą też. Pozostawała pod zarządem radzieckim, pracowali w niej jednak Polacy, na ogół nie z własnej woli ? więźniowie i poborowi. Niewielu było wykwalifikowanych górników, ale ci ponoć zarabiali dobrze. Wszyscy ryzykowali życiem na co dzień w źle zabezpieczanych wyrobiskach, zdrowiem na lata z powodu niejasnego jeszcze wpływu radioaktywnego promieniowania. Zasoby uranu wyczerpały się w 1953 roku, zaprzestano więc wydobycia tego surowca. Przez pięć lat jeszcze eksploatowano złoża innych minerałów (głównie fluorytu), aż wreszcie kopalnię zamknięto.
Krótkie, ale ciekawe zwiedzanie
W 2002 roku otwarto ją jako atrakcję turystyczną. Do zwiedzania udostępniono jedną ze sztolni, położoną nieco na uboczu kompleksu wyrobisk, w górnej części kopalni. Wybrano taką, która służyła jedynie poszukiwaniom, uranu nigdy w niej nie wydobywano, bo go tu nie było. Jest więc bezpieczna, a promieniowanie pod ziemią nie przekracza poziomu obojętnego dla zdrowia. Na ścianach korytarza widać żyły kolorowych sudeckich minerałów, które pokazuje i nazywa przewodnik. Ekspozycję uzupełniają reprinty starych map oraz wystawy kufli okolicznościowych. Zobaczymy też kawałek rudy uranu ? w niewielkiej gablotce za bardzo grubym szkłem. Trasa ma około 200 metrów, zwiedzanie trwa nieco ponad pół godziny.
Warto wiedzieć
* Wejście do kopalni znajduje się powyżej wsi Kletno przy drodze do Siennej.
* Bilet do kopalni (9 i 7 zł) uprawnia też do zwiedzania Muzeum Kamieni i Minerałów w Stroniu Śląskim (gmina).
Kto pojedzie do Kletna, raczej łączy zwiedzanie tej kopalni ze zwiedzaniem pobliskiej jaskini Niedźwiedziej. W sumie jaskinia bardziej widowiskowa, ale kopalnia może nawet ciekawsza. Pod jaskinią tłumy, tu nie ma takiego tłoku. Mnie jednak uderzyła jakiś bezwład organizacyjny: kiedy podeszliśmy do wejścia do kopalni (a trzeba trochę podejść), nie bardzo było wiadomo, czy da się wejść do środka, czy nie, a jeśli tak to o której… Jakaś sprzeczka, poganianie… to zostawiło nieprzyjemne wrażenie.