Cartagena
W tym mieście się nie śniada…

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Dzisiaj niedziela… zaczęłyśmy od szybkiego śniadania o godz. 7:30… A zgadnijcie, kto szukał knajpki ze śniadaniem o 7:30 w niedzielę? My dwie z Polski i jeszcze czwórka cudzoziemskich podróżnych. Kto by tu jadł śniadanie i to w niedzielny ranek?
Po sobotniej zabawie Cartagena śpi. Ranek zaczyna sie dla nich około południa małym naparstkiem kawy. Uwielbiam Kolumbijczyków, nawet lubię tutejszych obnośnych sprzedawców? Obsiedli nas dziś na Playa Blanc ? najpiękniejszej tu plaży w okolicy, ale zrobili to w tak ujmujący sposób, że nie można nawet się irytować.
Polecam każdemu naukę choć podstawowego hiszpańskiego, a zobaczycie jak inaczej można się odnosić do siebie. Brakuje mi tylu barokowych wyrażeń by podziękować za uwagę i atencję, z jaką mi wciskają ciastka, naszyjniki, figurki czy kokosy z rumem.
Cartagena jest piękna. Odnowiona, ciekawa, bogata i w bardzo dobrym stylu architektonicznym XVII-wieczna starówka. Odnowiona! My mieszkamy za murami w szemranej kilkanaście lat temu dzielnicy. Jeżeli nie liczyć w sąsiedztwie kilku pań na stójkowej służbie w bramie, dziś nasza dzielnica to lokalny koloryt Hawany, pomieszany z bohemą, knajpkami, klubami, muzyką? i jak tu spać? Biedny turysta musi rano wstać, nikt inny nie przejmuje ze czasem. Wieczorami ludzie rozmowni, siedzą przed domami… dzieci grają w piłkę, paniusie gaworzą, garkuchnie gotują pełną parą… słowem: sielanka.
Jest też Cratagena jak Miami, dla zainteresowanych. W slumsy nie zapuszczałyśmy się, choć przejeżdżałyśmy przez biedne dzielnice.
Jak do tego dodam, że patrole ćwiczą przed Obamą na każdym rogu, to razem wygląda to na miasto w stanie oblężenia. Dowiedziałam się, że już bezpieczniej być nie może bo wywieźli z miasta ?nawet wariatow?, jak mi powiedziano. Jutro lecimy do Cali, choć chcemy zmienić bilet i polecieć do Neiva, bo to bliższe naszemu celowi miasto? ale kto to wiedział?
Fama guerrilli, narkotyków ciągnie się na tyle skutecznie za Kolumbią, że Lonely Planet wydało naprawdę najgorszy i nieuważnie napisany przewodnik, jakim się kiedykolwiek posługiwałam. Ale dzięki temu turystów mniej, ale i czas jest poza sezonem turystycznym?
Dodaj komentarz