Warszawa
Wielka woda na Mazowszu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Wisła jest rzeką kapryśną i nie do końca uregulowaną. W ostatnich latach obserwujemy raczej rekordowo niskie stany jej wody. Ale historia pamięta i wielkie powodzie.
W 2015 roku zanotowano zaledwie 40 cm, a ustępująca woda odsłoniła rzeźby zrabowane w Warszawie i zgubione w nurcie rzeki przez Szwedów. A cztery lata wcześniej pokazały się po raz pierwszy resztki Mostu Poniatowskiego, zniszczonego przez Niemców w czasie wojny, które przeleżały w wodzie aż do tej pory. Ale nie dalej jak w 2010 r. przeszła przez Warszawę wielka fala sięgająca 779 cm. Jednak wały utrzymały rzekę w ryzach.
Systematyczne pomiary poziomu wody Wisły w Warszawie prowadzone są od 1799 roku. Wtedy zainstalowano pierwszy wodowskaz przy ówczesnym moście łyżwowym, między ulicami Bednarską a Bukową. I od tego czasu warszawskie powodzie są dość dobrze udokumentowane. Występowały w okolicach stolicy najczęściej pod koniec czerwca i pod koniec lipca, stąd ich nazwy – „Świętojanka” i „Jakubówka”. To naturalne wezbrania, wywołane opadami deszczu. Drugi rodzaj powodzi to katastrofy wiosenne, związane z topnieniem śniegu, a trzeci powodują zimą zatory lodowe powstające w wyniku zatrzymywania się i piętrzenia śryżu (lodowe tafle tworzące się podczas zamarzania rzeki) lub kry.
Największe powodzie w Warszawie miały miejsce w roku 1844 (absolutny rekord, 863 cm), 1813 (808 cm) i 1867 (800 cm). Natomiast największy zasięg terytorialny miała powódź z roku 1813. Pierwsze wały zabezpieczające miasto powstały w drugiej połowie XIX wieku i budowa ich trwała do lat 70 ubiegłego wieku. Czyli ponad sto lat!
O warszawskich i mazowieckich powodziach (w 1979 r. woda stała na rynku w Pułtusku!) całkiem sporo dowiemy się z wydanej niedawno przez Wydawnictwo Warszawskie i bogato ilustrowanej książki autorstwa Jarosława Loretza pt. „Wielka woda na Mazowszu. Powodzie na przestrzeni wieków”. Ciekawa opowieść o trapiących stolicę i jej otoczenie kataklizmach, oparta w znacznej mierze na doniesieniach prasowych i relacjach świadków. Relacjach i analizach pisanych, ale też rysowanych czy wreszcie fotograficznych.
Nie ciekawe mają życie .
W Kaliszu nie mamy żadnych klęsk żywiołowych .