Ogrodzieniec
Wśród Orlich Gniazd
W malowniczej scenerii skalnych wapiennych ostańców o przyciągających uwagę kształtach wznoszą się imponujące ruiny zamku Ogrodzieniec.
Znajdują się na zboczu i szczycie najwyższego wzniesienia Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Góry Janowskiego (515,5 m n.p.m.). Największe, chyba najciekawsze oraz najpopularniejsze, na słynnym szlaku Orlich Gniazd.
Od jaskiniowców i słowiańskiego grodu
Szczytowym okresem w dziejach tutejszych budowli obronnych był Zamek – rezydencja rodu Seweryna Bonera, burgrabiego, krakowskiego żupnika i nadwornego bankiera króla Zygmunta Starego. Jej wielkość, wspaniałość i przepych usiłowały dorównać Wawelowi.
Ale historia Ogrodzieńca rozpoczęła się skromnie. Od drewnianego słowiańskiego grodu, jaki znajdował się w XIII wieku na Górze Birów, kilkaset metrów na północ od obecnej lokalizacji zamku. Wznoszenie kamiennego „Miejsca warownego”, bo taka jest geneza nazwy Ogrodzieniec na sąsiednim, najwyższym szczycie górskim i jego zboczu, rozpoczęło się w I połowie XIV w., po pożarze, który zniszczył drewniany gród.
Budowano go jako osadę obronną na granicy Małopolski i Śląska, w miejscu nazywanym potocznie „Wilczą Szczęką”. Pierwszym znanym właścicielem zamku był rycerz Włodek z Charbinowic, cześnik krakowski i wojewoda lubelski, który otrzymał go w roku 1386 od króla Władysława Jagiełły za zasługi dla korony. Była to wówczas tylko trzykondygnacyjna wieża mieszkalna na skale, którą Włodkowie rozbudowali o skrzydło południowe z basztą. Wiadomo, że w 1470 r. zamek ten, wraz z przyległymi dobrami, ostatni jego właściciel z tego rodu Bartosz Włodek sprzedał za 8 tys. florenów (czyli tyleż złotych monet o wadze 3,5 g, łącznie 2,8 kg,bitych we Florencji) krakowskim mieszczanom Ibramowi i Piotrowi Salomonom herbu Łabędź.
Już w 12 lat później Salomonowie sprzedali zamek i dobra rodowi Rzeszowskich. Później władali nim Pileccy i Chełmscy. Od 1530 r. wspomniany już Seweryn Boner i jego potomkowie. To oni radykalnie go przebudowali w rezydencję. Dobudowali czterokondygnacyjne skrzydło północne, zachodnie i rozbudowali istniejące południowe. Wznieśli „Basztę Kredencerską”, wieżę bramną z kaplicą zamkową, podwyższyli istniejące budynki. Powstała też „Kurza Stopa”, mur kurtynowy i bastion beluard, dobudowano mury obronne, dwie fosy i dwa mosty zwodzone. A na podzamczu browar i gorzelnię.
Dorównać Wawelowi
Wystrój Ogrodzieńca i jego detale ozdobne miały dorównywać Wawelowi. Ale już w 31 lat później zamek przejął ród Firlejów. W 1649 r. Andrzej Firlej, kasztelan lubelski wzniósł nad bastionem beluard salę marmurową. W sześć lat później Szwedzi spalili jednak zamek i popadł on w ruinę. Kupił go w 1669 r. i odbudował – szczegóły pomijam – kasztelan krakowski Stanisław Warszycki. W wianie Barbary Warszyckiej przypadł on hr. Kazimierzowi Męcińskiemu. Ale w 1702 r. Szwedzi ponownie zdobywają go, grabią i palą. Od tego momentu rozpoczyna się okres upadku zamku i pobierania materiału budowlanego z ruin.
Tu narodziło się Polskie Towarzystwo Krajoznawcze
Za początek jego obecnej roli trwalej ruiny można przyjąć przyjazd tu w 1885 r. 19-letniego wówczas Aleksandra Janowskiego, później znanego podróżnika i krajoznawcy. Zachwycony ruinami i ich otoczeniem powołał organizację, która się nim zajmie i podniesie „ducha patriotycznego” wśród polskiej młodzieży. To tu powstała idea, którą udało się zrealizować w 1906 r. w Warszawie, także w zaborze rosyjskim (!), utworzenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Było to możliwe dzięki chwilowej politycznej „odwilży” spowodowanej klęską Rosji w wojnie z Japonią oraz Rewolucji 1905 r. Ogrodzienieckie korzenie PTK przypomina pamiątkowa tablica na wewnętrznym murze zamku.
Dodaj komentarz