Tarudant
Za murami, u stóp Wysokiego Atlasu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Mury po wewnętrznej stronie są dosyć szerokie, aby jechać rowerem. Ale powozem? Owszem, ale tylko po zewnętrznej ich stronie. Wchodzę jednak na górę, próbuję obejść je po ich koronie pieszo. Po kilkudziesięciu metrach muszę jednak zawrócić: mur jest zawalony, pozostała jedynie cienka warstwa od strony ulicy, po której nie da się przejść. Nie można też w tym miejscu zejść na dół. Podobnie jest na innych odcinkach, które próbuję pokonać. Nie udaje się również próba obejścia ? zarówno medyny jak i kilkanaście razy od niej mniejszej kazby ? po wewnętrznej stronie murów. Na wielu odcinkach przylegają do nich domy, w innym miejscu muzułmański cmentarz, są zaułki bez wyjścia. A na ponad siedmiokilometrowy spacer dookoła murów, nie mam w tym upale ochoty.
Kazba i medyna
Zagłębiam się w zakamarki kazby, staram się obejść i zobaczyć wszystko, ale poza jednym ładnym dwupiętrowym domem, nie ma w niej niczego ciekawego. Takiej ilości śmieci i brudów nie widziałem natomiast w żadnym innym mieście marokańskim. Medyna ? stara część miasta ? okazuje się ciekawsza. Parokrotnie muszę jednak opędzać się od młodych chłopaków oferujących usługi przewodników ?za jedyne 2 dolary?. Okazuje się jednak, że poza arabskim i słabym francuskim, z innych języków znają tylko po kilka słów. Chcę zresztą zwiedzać samodzielnie. Wchodzę w uliczki, mijam szpital, meczety, tanie hoteliki, banki, hammam ? publiczną łaźnię, niezliczone sklepy i placówki usługowe oraz warsztaty, bary, restauracje, kawiarnie. W jednym miejscu drogę przecina mi stadko kóz, w innym na pustym, brudnym placyku chłopcy grają w piłkę. Sporo mieszkańców korzysta z rowerów.
Ubogi świat Berberów
Tarudant ma piękne karty przeszłości, ale dziś jego mieszkańcy żyją w większości ubogo. Bezrobocie jest tu powyżej wysokiej średniej krajowej, a jego statystyka nie uwzględnia kobiet, których miejsce jest przecież w domu. Tylko nieliczne sprzątaczki, bądź recepcjonistki pracują w hotelach, jako urzędniczki w bankach, firmach ? głównie w dużych miastach, spotyka się również policjantki. Na wsi kobiety pracują w polu i przy obrządzaniu zwierząt oraz drobiu. Berberowie stanowiący nadal większość tutejszych mieszkańców, żyli tu ?od zawsze?.
To było zbuntowane miasto
W 1056 r. na Tarudant najechali mahometańscy władcy z dynastii Almorawidów rozpoczynając podbój Maroka. Złoty wiek miasta nastąpił za Saadytów, którzy w XVI w. na 20 lat przenieśli do niego swoją stolicę. To wówczas powstała tutejsza kazba ? twierdza oraz otoczona murami, medyna ? stare miasto. Jeszcze raz, w końcu XVIII w., Tarudant miał swoją historyczną szansę, gdy jeden z synów Mulaja Abdallaha uczynił je stolicą sułtanatu. Ale panował on krótko. Być może negatywny wpływ na losy miasta miał fakt, że wielokrotnie było ono ośrodkiem buntów przeciwko władzy centralnej. W 1687 r. wybuchła w nim rebelia przeciwko panowaniu sułtana Mulaja Ismaila, co omal nie skończyło się zburzeniem miasta ? takie przecież były zwyczaje zwycięzców. Nawet w XX w. ? odnotowuję tylko najważniejsze fakty ? przyjęło ono wypędzonego z Tiznitu samozwańczego sułtana, ?świętego męża? Idrisa EI-Hiba i stało się ośrodkiem oporu jego zwolenników. Był on berberyjskim wodzem plemiennym, który podejmował próby rebelii przeciwko wprowadzonemu w 1912 r. protektoratowi francuskiemu i hiszpańskiemu.
Dodaj komentarz