Ałtaj
Austriacką drogą przez Katon Karagaj
Ałtaj to rozległa kraina. Nie tylko pasmo górskie, ale i wielki doliny, podmokłe i skalisto omszałe zbocza, jeziorka i bystre rzeki zrywające mosty.
To piękny obszar o niedostępnym ukształtowaniu. Wymarzone miejsce by ukryć całe rodziny ale i nacje przed światem. Miejsce początku wielu cywilizacji z przełomu pierwszego i drugiego tysiąclecia.
Kolebki cywilizacyjne mają to do siebie, że zmieniają mieszkańców. Przychodzili ze wschodu i północy, w żyznych dolinach odpoczywali, rozrastali się społecznie i…Przemieszczali się dalej po wielkim stepie, zatrzymując się gdzieś na nizinach wschodniej Europy lub Wyżynie Anatolijskiej. A Ałtaj zasiedlali ich następcy.
Carska Rosja doceniała znaczenie strategiczne Ałtaju. Góry były naturalną zaporą, ale przejezdne mogły wzmacniać element zaskoczenia w trakcie ewentualnej wojny z Chinami. Zachowanym przykładem takiego myślenia jest tzw. Austriacka Droga, długa na ok. 500 km, zbudowana w latach 1914-16 przez 600. jeńców pochodzących z Cesarstwa Austro-Węgierskiego, przy wsparciu ok. 600. przedstawicieli okolicznej ludności. Podaje się, że 800 więźniów wyruszyło na budowę, 600 dotarło na miejsce, a tylko nieliczni powrócili do kraju. Kilku związało się z rodzinami w okolicy.
Zaprojektowana przez austriackich inżynierów droga, w swoim górskim odcinku o długości niemal 100 km, jest nadal przejezdna. Przekracza trzy przełęcze, biegnie przez kilka dolin. Niestety mosty, mimo iż wymienione na stalowe, są poddawane nieustannym zniszczeniom przez coroczne wielkie roztopy. Jadąc drogą należy się spodziewać, że most przejezdny latem jednego roku już nie istnieje, a dogodny kiedyś bród jest nieprzejezdny.
Dzisiaj Austriacka Droga prowadzi przez Park Narodowy Katon Karagai. Bez dobrego samochodu 4 x 4 nie da się jej przejechać. Nie ma też aktualnej strony z informacją o przejezdności. Nieliczni przemierzający bezdroża informują się nawzajem na mijankach – „wstrieczkach” – że wszystko „normalna”. To że podtopiliśmy się, że już bród zniosło a mosty zerwane… No cóż, przejechaliśmy, czyli było „normalna”. Przepiękne krajobrazy warte są tego ryzyka.
- Filmik autorki




















Dodaj komentarz