Kłóbka
Dzieło przeszłych pokoleń w skansenie

Kujawsko-Dobrzyński Park Etnograficzny zajmuje pochyły teren, gdzieniegdzie zadrzewiony, z obsianymi zbożem polami, przydomowymi ogródkami i sadami. W taką wiejską scenerię wtopione zostały obiekty mieszkalne, gospodarcze...
fot: Halina Puławska
Kłóbka. Dzieło przeszłych pokoleń w skansenie
Skansen można zwiedzać samodzielnie, z interesująco wydanym informatorem pod pachą. Lepiej jednak z przewodnikiem, który otworzy każde drzwi i zwróci uwagę na najistotniejsze i ciekawe drobiazgi.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wizyta w kujawskiej wiosce Kłóbka, położonej 25 km od Włocławka, to wizyta w skansenie budownictwa ludowego, który powstał w 1993 r. i który nie jest jeszcze dziełem zamkniętym. Obecnie eksponuje się tutaj  17 obiektów  z 40 planowanych.

Kujawsko-Dobrzyński Park Etnograficzny w Kłóbce położony jest na nieco pochyłym terenie, gdzieniegdzie zadrzewionym, z kawałkami obsianych zbożem pól, przydomowymi ogródkami, warzywnikami i sadami. Ulami. W taką wiejską scenerię wtopione zostały drewniane obiekty mieszkalne, gospodarcze, rzemieślnicze, „przemysłowe”, sakralne, użyteczności publicznej.

Kujawskie i dobrzyńskie zagrody

Przeniesione zostały tu kujawskie zagrody gospodarskie z Zalesia i z Pułkowa Wielkiego, zagroda dobrzyńska z Kamiennego Smuga. Mają pełną aranżację wnętrz, z wyposażeniem kuchni, sieni i pokoi mieszkalnych. Przy nich, tworząc czworobok, ustawiono pochodzące z różnych miejsc stodoły, budynki inwentarskie – oborę, stajnię, czasem olejarnię i spichlerz. Na podwórzu studnia z kołowrotem lub żuraw, wóz drabiniasty lub skrzyniowy. Schnie na sznurze pranie. Chodzą kaczki.  Na środku podwórza kierat (maneż) zwany również „silnikiem żywym”, gdyż czasem człowiek, częściej zwierzę, było źródłem napędu. Obracał kierat – chodząc dookoła przy dyszlu – wół, osioł, a przede wszystkim koń. I to on dał nazwę jednostce mocy jaką jest koń mechaniczny. Zagrody prezentują wygląd  gospodarstw najzamożniejszych mieszkańców wsi kujawskiej i dobrzyńskiej z XIX i początku XX w.

Od młyna do karczmy

Z Zadusznik pochodzi wietrzny młyn czyli drewniany wiatrak – ten  zwany „koźlakiem”, którego dolna nieruchoma część – kozioł – utrzymuje całą budowlę, obracającą się wokół  niego. Wiatrak ustawiano za pomocą dyszla oraz kołowrotu zwanego „babą”, w zależności od kierunku wiatru uruchamiającego skrzydła. Wyposażenie wnętrza młyna pochodzi z lat 20. XX wieku. Z końca XVIII w. pochodzi przeniesiona z Pułkowa Wielkiego drewniana karczma, która przypomina chłopską chałupę mieszkalną. Karczmarz pracował w niej i mieszkał. Wystrój izby karczemnej pochodzi z lat 20. XX wieku. Karczma była nie tylko wyszynkiem. Sprzedawano w niej również niezbędne, podstawowe produkty spożywcze (sól, cukier, przyprawy, śledzie) i przemysłowe, jak zapałki i naftę. Na ladzie stoi pozioma krajalnica do wędlin.

Publiczna przestrzeń dawnej wsi

Do skansenu przenoszone są tylko obiekty drewniane. Budynki murowane są replikami tych nadal stojących na swoim miejscu, czasem używanych. Murowana szkoła z Nowin, to typowa architektonicznie szkoła powszechna z okresu międzywojennego, w której znajdowała się klasa, kancelaria i mieszkanie nauczycielki, złożone z kuchni i pokoju. Murowana remiza jest odtworzonym budynkiem z Czapli z 1910 r. Wyposażona jest w sikawkę czterokołową z 1920 r. i sprzęt ręczny, sikawki, węże, trąbkę – sygnałówkę, bosaki, kilofy, bekadło. 

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 5 czerwca 2012; Aktualizacja 8 czerwca 2020;

Komentarze: 3

    Halina, 6 czerwca 2012 @ 19:15

    Na polanie skansenu w Kłóbce jest również stadko kóz (one – mamy i ich pociechy – płochliwe koźlęta, i oni). Mam od dziecka sentyment do kóz. Pasły się wokoło, wyniosłe ponad otaczający je światek. Zosie samosie. Śmiesznie się śmiały. Gdy zapadłam na koklusz, to kozi łoj podawany na mleku był czarodziejskim remedium podarowanym mi przez pasterza. W skansenie, nie mogłam oprzeć się pokusie zagadania do nich. Przyjrzałam się im, gdyż niektóre wręcz pozowały do zdjęcia. Mają źrenice jak poziome kreski, a pyszczek i futerko miłe w dotyku.

    wieśniaczka, 8 czerwca 2012 @ 19:08

    Chętnie odwiedzam skanseny, choć o tym wcześniej nie słyszałam. Dostrzegam, że w wielu „zapuszczają” zwierzęta. A to kozy właśnie, a to laczki, gęsi, kury. Prosiaków nie widziałam. To bardzo ożywia te miejsca. Budzi, także we mnie, żywe wspomnienia z dzieciństwa. Poza tym – niestety, ale chyba tak jest – pozwala dzieciakom zobaczyć te zwierzęta w naturze. bo przecież na co dzień kurczaka widują w postaci filetu panierowanego. Kozy, kaczki są obrazkami w dziecięcych książeczkach. A tu proszę: żywe.

    marika, 13 czerwca 2012 @ 19:14

    Skansen bez kury i kozy jest już zupełnie martwy. Nie chce się zwiedzać. A najlepiej jeszcze, żeby pan wyplatał koszyki, pani wyszywała albo robiła na krosnach… To zupełnie zmienia odbiór.Gdzieś widziałam – pan kisił ogórki i częstował małosolnymi. Kozy są super

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!