Porto
Festa de São João, noc patrona miasta

Autorka: Katarzyna Pąk
Lampiony fruwające nad miastem mieszkańcy puszczali całymi rodzinami i w grupach. Do tego przesympatyczni ludzie w łagodnie falującym tłumie, młotki, muzyka do rana… Radość fiesty mogliby Portugalczycy eksportować...
fot: Katarzyna Pąk
Porto. Festa de São João, noc patrona miasta
Tego dnia ludzie gromadzą się, by się spotkać, pogadać, potańczyć, no i życzyć sobie nawzajem szczęścia, waląc się gumowymi młotkami po głowie.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Festa de São João w noc z 23 na 24 czerwca warto zapisać sobie jako alternatywę dla wianków, świeczek i kwiatu paproci. W Porto także zachowały się pogańskie zwyczaje: czosnek, bazylia, lampiony do nieba i muzyka z dobrym jedzeniem. 

Tego dnia bawią się w Porto wszyscy. Bez względu na wiek i miejsce zamieszkania. Dzielnice i parafie urządzają fiesty uliczne dla rodzin i znajomych z okolicy. Trafiłam na fiestę uliczną w bogatej dzielnicy, gdzie tradycja wspierana była charytatywnym zaangażowaniem mieszkańców i loterią skautów. Skauci przygotowali też rodzaj świętojanowego żłobka z „cascades” – laleczkami z wizerunkami świętych. W rezultacie po godzinnym oczekiwaniu na  sławne grillowane sardynki, dostaliśmy je lekko nadpalone, a rozgrzewające caldo verde, było już zdrowo przestudzone. Liczyło się jednak wspólne spędzanie czasu.

Tego dnia ludzie gromadzą się, by się spotkać, pogadać, potańczyć, no i życzyć sobie nawzajem szczęścia, waląc się gumowymi młotkami po głowie. Jeszcze parę lat temu używano w tym celu długiego kwiatu czosnku, zakończonego korzeniem, ale teraz zdecydowanie to narzędzie jest w zaniku. W bogatej dzielnicy młotki sprzedawali skauci, delikatnie uderzały się nimi po głowach dzieci… już sądziłam, że nikt mi na szczęście nie przygrzmoci, ale nadrobiłam te braki w nadrzecznym tłumie, podczas pokazu fajerwerków. Dzwoniło w uszach jak trzeba.

Czosnek też dostałam do powąchania. Manjericos – inny symbol fiesty – krzaczek bazylii należy czochrać, a nie wąchać wsadzając tam nos. Bo to grozi śmiercią – jak powiedziała pani w informacji turystycznej. Natychmiast zadzwoniłam do pana ubezpieczyciela w Polsce, by się ubezpieczyć… ale dopiero później dowiedziałam się, że to grozi śmiercią drzewku, a nie wąchającemu… No nic, pan się zdziwił, ale ubezpieczył…

Clou wieczoru są fajerwerki o północy – radzę szukać miejsca już dwie godziny wcześniej, bo później trudno o dobra miejscówkę, a widok sztucznych ogni z mostem żelaznym Dom Luis w tle, jest fascynujący. Lampiony fruwające nad miastem mieszkańcy puszczali całymi rodzinami i w grupach. Do tego przesympatyczni ludzie w łagodnie falującym tłumie, młotki, muzyka do rana… Radość fiesty mogliby Portugalczycy eksportować.

Warto wiedzieć

A i regaty łodzi transportujących niegdyś wino rzeką Douro można oglądać, po odespaniu, o godz. 17.

Poczytaj więcej o okolicy:

 

Komentarze: 1

    kajek, 12 lipca 2012 @ 15:19

    Dwa, może trzy lata temu byłem w Porto w czasie fiesty św jana. Nie byłem w bogatej dzielnicy, włóczyłem się z tłumem (spokojnym, wesołym, roześmianym, radostym i wcale nie pijanym) po nabrzeżu nad rzeką. Oglądałem fajerwerki, wąchałem zioła. Po godzinie kupiłem młotek, plastikowy. Robił bip przy każdym stuknieciu. Bardzo miłe wspomnienia.Wszystko tak, jak autorka napisała…

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij