Ziemia Dobrzyńska
Kulinarna podróż w zakolu Wisły

Autorka: Anna Zaborska
Rzeka malowniczo meandruje tu wśród pól, winnic i lasów. Dlatego poprowadzony tutaj szlak krajoznawczo-kulinarny nazwano „Niech Cię Zakole”. Wersji jednodniowych wypraw jest kilka – moja trasa to Mennonicka Pętla Smaku.
fot: Anna Zaborska
Ziemia Dobrzyńska. Kulinarna podróż w zakolu Wisły
Wizytę w Leszkowie zakończyliśmy zakupami w tutejszej spiżarni, bogatej w przetwory z mięsa (pyszny smalczyk!) owoców i warzyw. Dla kogo wystarczyło, ten kupił także jeszcze ciepły „prawdziwy”, wiejski chleb.
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Gdy zbierzecie grupę znajomych lub rodzinę możecie spędzić dzień w podróży kulinarnej. Zapewniam was, że będzie smacznie i ciekawie.

W sierpniu byłam na kulinarnej wyprawie na Ziemi Dobrzyńskiej, która rozciąga się w Dolinie Dolnej Wisły. Rzeka malowniczo meandruje tu wśród pól, winnic i lasów. Dlatego poprowadzony tutaj szlak krajoznawczo-kulinarny nazwano „Niech Cię Zakole”. Wersji jednodniowych wypraw jest kilka – moja trasa to Mennonicka Pętla Smaku. Opiszę dla was niektóre jej przystanki.

Zaczęło się od Piotra Lenarta, człowieka, który musi coś robić. A najlepiej kilka rzeczy naraz. Chciał ożywić turystycznie region, a przy okazji wypromować miejscowe rarytasy kulinarne. Zachować tradycyjne smaki i potrawy. Jako że stąd pochodzi przednia jagnięcina ze starych polskich ras (wrzosówka i merynos) pomyślał, że znajdą się chętni do jej posmakowania. Są tu także wspaniałe sady ze śliwami, z których miejscowi, tradycyjnymi metodami, w kotle nad ogniskiem, robią przepyszne powidła. Uznał, że to także warto pokazać gościom. Efektem odkrywania różnych perełek regionu jest właśnie szlak „Niech Cię Zakole”, w kilku wersjach (zależy od tego, co chcemy zobaczyć i co zjeść). Na razie przyjmowane są grupy minimum 10 osobowe (trzeba się skrzyknąć samemu), ale w przyszłym sezonie będzie się można indywidualnie zapisać na wybrany spacer w konkretnym, wcześniej ustalonym terminie. Rezerwacje przyjmowane są z tygodniowym wyprzedzeniem, bo wszystkie specjały trzeba przygotować.

Królestwo śliwek

W sierpniu rosły jeszcze na drzewach, więc przystanek na Mennonickiej Pętli Smaku w Strzelcach Dolnych, śliwkowym zagłębiu, był tylko niejako „teoretyczny”. Przeszłam się wśród obsypanych owocami drzew, obejrzałam ogromne kotły, w których konfitury smażą się bez grama cukru i … obeszłabym się smakiem, gdyby w spiżarni gospodarstwa „Śliwkowy Sad” Anny i Jana Iwanowskich nie zostało nieco słoiczków z zeszłorocznych zbiorów, których zawartością mogłam delektować się po powrocie do domu.

W starej chacie

Kolejny przystanek był zdecydowanie dłuższy i intensywniejszy. Busik zatrzymał się w Luszkowie, przed nadwiślańską chatą z 1800 roku. W XIX była zamieszkana przez Olędrów, uchodźców religijnych z pogranicza dzisiejszych Niemiec i Holandii, którzy wyspecjalizowali się w gospodarowaniu na roli i hodowli zwierząt. Po wojnie obejście trafiło w ręce rodziny Brzykców. Chata i stojący obok spichlerz zostały pieczołowicie odnowione, z zachowaniem pierwotnego podziału na izbę mieszkalną i miejsce dla zwierząt. Dostosowano ją także do współczesnych wymogów (w chacie mieszka ich właściciel Paweł Brzykcy, są też pokoje gościnne). Na rekonstrukcje czeka jeszcze zabytkowa kuźnia z kompletnym wyposażeniem.

W czasie, kiedy były przygotowywane dla nas specjały kuchni regionalnej odbyliśmy bardzo pouczający spacer botaniczny. Przewodniczka pokazywała nam, jak rozpoznawać rosnące na dziko zioła, uczyła, do czego mogą nam się przydać. Na łące uzbieraliśmy nieco roślin, które od razu trafiły do gotującej się zupy cytrynowej (na wywarze z jagnięciny). Po spacerze czekała nas uczta z jagnięciną w roli głównej, podaną na wiele sposobów. Była przepyszna. A na deser – rozpływające się w ustach bezy, które pan Piotr upiekł rano. Wizytę zakończyliśmy zakupami w tutejszej spiżarni, bogatej w przetwory z mięsa (pyszny smalczyk!) owoców i warzyw. Dla kogo wystarczyło, ten kupił także jeszcze ciepły „prawdziwy”, wiejski chleb.

Winnica przy talerzyku

Po uczcie przyszedł czas na odpoczynek przy kieliszku wybornego wina. Trafiliśmy do Topolna, gdzie rodzina Janasińskich prowadzi winnicę Przy Talerzyku. Nazwa pochodzi od nieodległego grodziska Talerzyk z XI wieku. Po zwiedzeniu winnicy przysiedliśmy na niewielkim wzgórzu. Piliśmy białe wino, zagryzaliśmy serem i winogronami, ale przede wszystkim podziwialiśmy płynącą w dole Wisłę, która właśnie w tym miejscu malowniczo skręcała w lewo. Widok był zjawiskowy!

Po kładce na strych

Na trasie Mennonickiej Pętli Smaku znalazło się także Chrystkowo. We wsi stoi chata mennonicka – taki dwurodzinny bliźniak z 1791 roku. Osadnikom „olęderskim” zapewne żyło się w niej wygodnie. Na dole znajduje się spiżarnia, kuchnia, pokój sypialny i gościnny, jadalnia, a jeszcze znalazło się miejsce na wydzielenie salki wykładowej (jest potrzebna bo obecnie w chacie mieści się Ośrodek Dydaktyczno-Muzealny Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Wisły). Na poddaszu była część gospodarcza, z wędzarnią, warsztatami naprawczymi. Tam też przenosiło się życie mieszkańców, gdy woda w rzece przybierała. Bo choć „Olędrzy” byli świetnymi meliorantami, zdarzały się tu powodzie. A wtedy na piętro wędrowały także zwierzęta gospodarcze – po sprytnie skonstruowanym systemie równi pochyłych (zachowały się w stojącym obok chaty budynku gospodarczym).

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 13 września 2022; Aktualizacja 3 października 2022;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij