Koszyce
Kultura w wielkiej płycie
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Koszyce, jak każde duże miasto, mają dwa oblicza. W centrum jest pięknie odnowiona starówka otoczona secesyjną, XIX-wieczną zabudową. Dookoła ? współczesna architektura.
Lepsza lub gorsza; raczej gorsza, bo miasto otaczają posadowione na okolicznych wzgórzach bloczyska z wielkiej płyty. Jedne już odnowione, czy ? jak kto chce ? zrewitalizowane. Inne straszą czystym żywym betonem i widocznymi łączeniami szarych elementów. To wspomnienie po czasach, gdy Czechosłowacka Republika Socjalistyczna budowała wielki przemysł i ściągała tu klasę robotniczą z całego kraju. Coś tak, jak nasi do Nowej Huty.
Kultura w centrum i na peryferiach
Koszyce (do spółki z Marsylią) są w tym roku Europejską Stolicą Kultury. Oznacza to całe mnóstwo imprez, wydarzeń, przedsięwzięć, które mają miejsce ? oczywiście ? przede wszystkim w staromiejskim centrum. Bo tu jest publiczność, tu są instytucje kultury, tu jest reprezentacyjny plener. Tymczasem, niejako na uboczu europejskich wydarzeń, powstał, rozwinął się i funkcjonuje projekt, którego celem jest aktywizacja kulturalna mieszkańców wielkopłytowych osiedli. Aktywizacja, poprzez stworzenie im miejsca, a właściwie wsparcie w stworzeniu własnego miejsca, w którym mogliby oni zaspokajać swoje kulturalne potrzeby i realizować się jako twórcy kultury. Motorem projektu jest Christian Potiron (na zdjęciu w galerii), z pochodzenia Francuz, od kilkunastu lat zamieszkały na Słowacji. Wspiera go grupa pięciorga Słowaków oraz lokalne grupy na wielkopłytowych osiedlach. I ? rzecz jasna ? unijne fundusze.
Co zrobić z niepotrzebnym węzłem cieplnym?
Pomysł zasadza się w tym, by na peryferyjnym osiedlu znaleźć grupę ludzi, którzy zechcą stworzyć ? w uproszczeniu ? osiedlowy dom kultury. Duchowo, bo fizycznie, wystarczy przystosować siedzibę. Jest ich na wielkopłytowych osiedlach w nadmiarze. Zwrócono bowiem uwagę na stojące powszechnie (także u nas) na wielkopłytowych osiedlach brzydkie budynki o charakterze gospodarczym. U nas nazywa się węzłami cieplnymi, na Słowacji to ?výmenník? (wymiennik). Za dawnych czasów, gdy budowano dzielnice, służyły one dystrybucji ciepła do poszczególnych bloków czy części osiedli. Teraz nie służą już niczemu: współczesna technologia pozwoliła ograniczyć wielkość urządzeń zajmujących kiedyś cały budynek do rozmiarów trochę większej skrzynki. Węzły cieplne, zwane tu wymiennikami, stoją więc puste.
Trafione w punkt
Jasne ? socjalistyczne konstrukcje wymagają przebudowy. Potrzebny jest pomysł, projekt, wykonawcy i… pieniądze. Pieniądze pochodzą przede wszystkim z unijnych grantów, reszta należy do lokalnej grupy. Powstało ich osiem, zagospodarowali już więc osiem wymienników: na sportowo, malarsko, dyskotekowo, muzycznie, teatralnie… Zgodnie z inwencją ich twórców. Nazwano je (i cały projekt) z angielska ?spots?. Ile znaczeń ma to słowo? Najlepszym tłumaczeniem wydają się być w tym przypadku: ?miejsce?, ?punkt?.
Wspinaczka po wielkiej płycie?
Udało mi się zobaczyć Výmenník Važecká, na południowo-wschodnim krańcu miasta. Nie byłam tam długo, ale dość by zauważyć, że ścianka wspinaczkowa na zewnętrznej elewacji budynku cieszyła się nieustającym powodzeniem, wewnątrz kilka osób oglądało wystawę a taras na dachu wydawał się doskonałym miejscem do urządzenia letniego kina, odczytu czy dyskoteki pod gwiazdami. Naprawdę fajne miejsce. Oby nie zabrakło pieniędzy na finansowanie (bo obiekty stworzone za unijne fundusze na kulturę generować zysków nie mogą), gdy Europejską Stolicą Kultury będzie już zupełnie inne miasto…
Dodaj komentarz