Zagórze
Legendy wokół Mysiorowej Jamy

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Mysiorowa Jama czy też Mysiorowa Dziura nad wsią Zagórze jest jaskinią typu osuwiskowego w północno-zachodniej części Beskidu Makowskiego. Znajduje się w stoku wzgórza Korczyna (410 m n.p.m.), na prawym brzegu Skawy.
Jaskinia jest pomnikiem przyrody. Łączna długość jej korytarzy wynosi 282 metry. Jej głębokość to prawie 12 metrów. Zwiedzanie głównego ciągu jaskini jest stosunkowo łatwe, chociaż nie obejdzie się bez czołgania.
Mysior, rycerz rozbójnik
Z jaskinią związanych jest kilka legend. Ma stanowić jedno z wyjść korytarza łączącego kościół w Mucharzu z zamkami barwałdzkim i lanckorońskim. Komory zbójeckie mają biec pod szczytem Upaleniska, Mucharzem ku ruinom barwłdzkiego zamku i lesistej kopule Chełmu. Inne z wyjść z jaskini mają znajdować się na górze Chełm. Legenda łączy grotę z imieniem zbója z bandy Katarzyny Włodkowej, który miał tu ukryć swoje legendarne skarby – Mysiorem. Mysior, przezywany tak ponieważ na pancerzu rycerskim miał zarzuconą narzutę z krecich skórek, był raubritterem – rycerzem rozbójnikiem, który czynami dorównywał samej Katarzynie Skrzyńskiej. Legendy mówią, że Mysior chciał poślubić słynną herszt babę, która bardzo mu imponowała, jednak tego nie doczekał, ponieważ przy ukrywaniu skarbów w komorach jaskini został przygnieciony przez zawał skalny.
Słynna herszt-baba
Katarzyna Skrzyńska – zwana Włodkową, pani na zamku w Barwałdzie była żoną Włodka Skrzyńskiego, znanego raubrittera. Byłą to postać nieprzeciętna. Wiele informacji o niej można przeczytać w książce Józefa Putka „O zbójnickich zamkach, heretyckich zborach i oświęcimskiej Jerozolimie”. W świetle współczesnych jej przekazów przedstawia się nam ona jako kobieta niezwykle odważna, obdarzona niespotykaną siłą fizyczną (nie było podobno łuku i kuszy, których by tylko rękoma, bez przyrządu, nie naciągnęła), rozmiłowana w rzemiośle rycerskim i doskonale władająca bronią. Opowiadał o niej Długosz, że bawiąc w Oświęcimiu, gdy dowiedziała się wypuszczeniu z więzienia kilku pospolitych opryszków, w rękach których znajdowała się spora suma pieniędzy, uderzyła ze swymi ludźmi na wypuszczonych, wybiła ich w pień i uszła z łupem na Barwałd. Do dziś w Barwałdzie znajdują się ruiny jej zamczyska.
Marny koniec rozbójniczki
Jedna z kronik śląskich mówi o niej, że stojąc na czele bandy, łupiła po drogach kupców, zajeżdżała zamki i wsie, żądna łupów i złota. Jej pojawienie się w okolicy budziło zgrozę, a okrzyk „die Wlokyne komt!” – „Włodkowa idzie” był ostrzeżeniem o zbliżaniu się tej okrutnej kobiety. Koniec burzliwego żywota naszej bohaterki jest właściwie nieznany. Według zacytowanej powyżej kroniki śląskiej, Włodkowa miała zginąć na stosie w Krakowie za bicie na swym zamku fałszywej monety.
Dodaj komentarz