Łętownia
Jak zbójnik Baczyński ukradł klawikord
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Wiek XVIII nie należał do okresów spokojnych. Ledwo zakończył się czas rebelii chłopskich, przez ziemię myślenicką przeszły wojska szwedzkie, region nawiedziła epidemia cholery, a na dodatek tego grasowało tutaj wiele brus zbójnickich, które pustoszyły wioski, dwory i plebanie.
Osadę Łętownia (Lanthownia) założył Kazimierz Wielki mocą przywileju wydanego w Żarnowcu dnia 27 sierpnia 1365 r. Przez wieś przebiegał ważny szlak handlowy zwany „drogą polską”, biegnący z Krakowa przez Myślenice i przełęcz Spytkowicką na Węgry. W okolicy Łętowni grasowało kilka burs zbójnickich, między innymi oddziały mało znanego Antoniego Złotkowskiego z Pcimia oraz Józefa Baczyńskiego ze Skawicy. Obaj rabowali, zabijali i kradli. Wybieliła ich ludowa legenda i młodopolscy poeci, zafascynowani zbójnictwem karpackim. Baczyński jednak nigdy nie doczekał się tak ogromnej sławy jak Janosik. Jego kompania odznaczała się niebywałą kreatywnością i brutalnością podczas napadów.
Zbójeckie porachunki
Największy zbój Beskidów – herszt Józef Baczyński zwany Skawickim dotarł do Łętowni, gdzie obrabował dwór Lisickich, jak również plebanię i mieszkanie organisty. Lisicki nie był gorszy od zbójników, prawdopodobnie z nimi nawet współpracował. Znany był z hulaszczego trybu życia i wsławił się tym, że w 1734 r. w karczmie w Bystrej popijał z Józefem Baczyńskim, co jednak nie uchroniło go od napaści. Napad na plebanię zorganizował Baczyński w odwecie za zaalarmowanie miejscowej ludności przez kościelnego, kiedy to zbójnicy rabowali dwór. Wiemy o tym z zeznań samego herszta, wymuszonych przez sąd w Krakowie, bezpośrednio przed jego straceniem na krakowskich Krzemionkach. Przytacza je wybitny badacz Żywiecczyzny i zbójnictwa w Karpatach – Stanisław Szczotka, który zawarł je w artykule „Żywot zbójnicki Józefa Baczyńskiego zwanego Skawickim”, opublikowanym w czasopiśmie „Lud” we Lwowie w 1937 roku.
Zeznania Baczyńskiego:
W czasie plądrowania dworu we wsi Łętowni (nie zastaliśmy żadnego z ichmościów państwa Lisickich) – poczęto bić we dzwony przy kościele na gwałt, a my zastawszy ze czterdziestu ludzi na warcie, rozegnaliśmy, a dwóch złapawszy, trzymaliśmy ich we dworze póty, pókiśmy nie zrewidowali, wychodząc stamtąd puściliśmy ich i poszliśmy ku kościołowi, gdzie było ludzi gromada, ale i tamci pouciekali i ksiądz uciekł. A my przyszedszy do plebanji, poszukaliśmy, ale nie było co wziąć, ale gdybyśmy zastali księdza, musiałby nam był co dać, połajalibyśmy go byli o to, że kazał dzwonić na gwałt. Drudzy pachołcy moi byli na wikaryjce, ale tam nic nie wzięli, tylko piec i okna powybijali. Ja zaś z inszemi poszedłem do organisty, gdzie go nie zastawszy, wziąłem klawikord… A drudzy pachołcy moi … do kościelnego poszli, ale mu nic nie wzięli, tylko warsztat tkacki porąbali i przędzę za to, że dzwonił na nas.
Dodaj komentarz