Beskid Makowski
Mało kilometrów, wiele dziedzictwa
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Dochodzę ostatnio do wniosku, że oprócz „Kolosów” przyznawanych wielkim podróżnikom za wielkie wyprawy, które wszyscy podziwiamy, powinno się przyznawać także „Mikrusy” za małe spacery i wycieczki, których nikt nie musi podziwiać ale każdy może je w wolnych chwilach osobiście przeżywać.
A zatem przedstawiam do tej drugiej nagrody i wszystkim polecam wycieczkę z Izdebnika do Barwałdu Górnego. Trasa wycieczki prowadzi przez pogranicze Pogórza Wielickiego i Beskidu Makowskiego. Razem z Jaśkiem przeszliśmy te ok. 15 km w czasie ok. 5 godzin. Na trasie nie ma przepaści, lawin ani niedźwiedzi. Wycieczka nie wymaga ani specjalnej kondycji fizycznej ani niezwykłej odwagi. Nie jest też wcale kosztowna. A jednak nie jest to propozycja dla każdego. Wymaga bowiem dobrej znajomości historii aby cieszyć się napotykanymi po drodze śladami minionych epok. Jest ich tu całe mnóstwo i nie układają się wzdłuż trasy chronologicznie. Bez odpowiedniej wiedzy znudzony turysta ustanie na kolejnym napotkanym zakręcie dziejów.
Start w Izdebniku
Wysiedliśmy z autobusu i poszliśmy główną drogą na zachód do skrzyżowania z boczną drogą prowadzącą do Jastrzębi. Skręcamy i podziwiamy stojący na rozdrożu budynek austriackiej poczty konnej. Zawirowania historii sprawiły, że dziś nie wiadomo dokładnie, gdzie ma przód a gdzie tył. Stoi na zboczu nachylonym ku południowi. Jak to często w górach bywa od północy budynek jest niższy, parterowy i choć stoi tuż przy drodze krajowej nr 52 Kraków – Cieszyn, jego zaniedbana ściana nie wzbudza większego zainteresowania. Południowa strona budynku jest niemniej zaniedbana ale dwie kondygnacje arkad robią jednak wrażenie.
Skąd się wzięły wątpliwości co do tego gdzie jest przód a gdzie tył budynku? Żeby to wyjaśnić trzeba cofnąć się do czasów jego budowy tj. do lat 80. XVIII wieku. Po pierwszym rozbiorze Polski ziemie na południe od Wisły znalazły się w Austrii. Kraków leżący na lewym brzegu rzeki był wciąż w Polsce. Głównym ośrodkiem administracji austriackiej w Galicji i Lodomerii był Lwów a w okolicy Izdebnika Myślenice były najpierw siedzibą powiatu potem cyrkułu. Z Wiednia do Lwowa zbudowano nową drogę, o której pisze Ewaryst Kuropatnicki w swojej książce „Geografia albo Dokładne Opisanie królestw Galicyi i Lodomeryi” wydanej w 1786 roku: „Trakt z Wiednia do Lwowa murowany idzie przez ten cyrkuł od Biały przez Myślinice do Drogini…”. Budynek poczty konnej wzniesiono zwrócony elewacją frontową z arkadami do tego właśnie traktu mniej więcej w miejscu, gdzie odbijał on w kierunku Myślenic od traktu do Krakowa. Trakt do Myślenic stracił później znaczenie, zaś śladem traktu do Krakowa biegnie dziś droga krajowa nr 52. W efekcie, jeśli ktoś z podróżujących tą drogą zatrzyma się by obejrzeć zabytek, łatwo dojdzie do wniosku że arkady znajdują się z tyłu budynku. W 1830 roku Fryderyk Chopin zatrzymał się tu na nocleg w drodze z Warszawy do Wiednia. My w 2016 roku, w odróżnieniu od wielkiego kompozytora, udaliśmy się w nieco innym kierunku.
Na Lanckorońską Górę
Z Izdebnika najpierw poszliśmy w górę doliny potoku Jastrząbka. Wkrótce skręciliśmy w boczną dolinkę w prawo, potem leśną ścieżką wyszliśmy na szosę biegnącą grzbietem pogórza do Lanckorony. Trochę w bok od tej drogi napotykamy kaplicę konfederatów barskich. Wzniesiono ją dla upamiętnienia konfederatów poległych w walkach w okolicach Lanckorony w latach 1768-72. Odkładamy na bok kontrowersje na temat konfederacji barskiej i podziwiamy rozległy widok ku północy na dolinę Wisły. Potem wracamy na szosę i idziemy dalej w kierunku widocznych z daleka zabudowań Lanckorony.
Dodaj komentarz