Phnom Penh
Miejsca tortur i pola śmierci
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Stosy narzędzi tortur. Dawne szkolne klasy podzielone na malutkie cele w których można było stać, ale już nie usiąść. Z łańcuchami, okowami, zamknięciami. Muzealna ekspozycja dokumentów oraz dziesiątków zdjęć, przeważnie młodych ludzi, mężczyzn i kobiet, którzy przeszli przez to miejsce i tu zginęli. Jest również wystawa obrazów. Miernych artystycznie, ale szokujących w wymowie. Na jednym z nich widzę wychudzonego, podobnego do szkieletu więźnia. Na innym dwu, chyba strażników, niesie więźnia na drągu, do którego przywiązano go za ręce i nogi. Kolejne przedstawiają ceny tortur i życie w tym miejscu.
Pola Śmierci
Natomiast pod miastem, około 12 km od jego centrum, znajdują się ponurej sławy Pola Śmierci. Dziś miejsce pamięci o martyrologii narodu. To tu – a takich pól było w Kambodży wiele – mordowano ofiary Czerwonych Khmerów i grzebano w masowych grobach. Tysiące, setki tysięcy. Ofiarami tych zbrodniarzy padło ponad milion ludzi. Z górą dziesięć procent narodu. Część tych grobów ekshumowano. Zwiedzającym, którzy muszą tu kupić bilet jak do muzeum, miejsce to na pierwszy rzut oka wydaje się idyllicznym zakątkiem. Z budynkiem muzeum na uboczu, a w nim ekspozycją dokumentalną. Z zadbanymi ścieżkami, starymi drzewami w jednej części, tuż nad jeziorem przez które płynie łodzią z krótkim wiosłem wieśniaczka, chyba z pobliskiej wsi. Czy wie, że pod nią i dookoła jest ogromne cmentarzysko… O tym, co i gdzie się tu znajduje, informują kamienie z tabliczkami: tu jest grób tylu, tam tylu ofiar. Pośrodku tego muzeum stoi wysmukła buddyjska stupa – mauzoleum ku czci ofiar. A dookoła jest cisza, spokój, świeci słońce, śpiewają ptaki, rosną drzewa i rośliny, kwitną piękne, czerwone kwiaty.
* * *
Nie był to najlepiej dobrany akord końcowy mojej podróży po Kambodży. Tuż przed odlotem w długą i męczącą drogę powrotną do Polski. Ale przecież i takie oblicze, a nie tylko wykutych przed wiekami w kamieniach ogromnych twarzy Awalokiteśwary i niezliczonych podobizn bóstw, demonów, władców i boskich tancerek, węży, lwów oraz innych stworów w światowej rangi zabytkach Angkoru, ma ten ciekawy kraj. Tak straszliwie niedawno męczony przez własnych zbrodniarzy zaczadzonych szaloną ideologią.
Dodaj komentarz