Kambodża
Ostatnio dodane artykuły

Ta świątynia w dawnej stolicy Królestwa Khmerów nosi niezwykła nazwę: Phimeanakas. Pochodzi ona od dwu słów w sanskrycie: Vimana i Akasha, co znaczy zarówno Pałac Boga jak i Niebo.

Francuscy archeolodzy postanowili rozebrać sanktuarium, zbadać i oczyścić każdy kamień, a następnie złożyć ją powrotem. Z rozebraniem i opisaniem nie było problemu. Ale w 1975 roku musieli wyjechać. A cała dokumentacja przepadła w czasach Czerwonych Khmerów.

Większość budowli pałacowych w stolicy państwa Khmerów była z drewna, nie pozostały więc po nich ślady. Natomiast w kamiennej części uwagę przyciągają dekoracje kwiatowe oraz inne zdobienia odrzwi i ram okiennych.

Przy jej budowie ogromną rolę odegrała buddyjska kosmologia. Mury obronne i otaczająca je fosa symbolizują wielki Praocean. Węże Naga o siedmiu głowach gotowe do splunięcia trucizną – deszcz oraz pomost między niebem i ziemią...

Ostatnią stolicę tego potężnego królestwa Khmerów, zbudował 3 km na północ od Angkor Wat jeden z jego największych władców, Jayavarman VII w latach 1181-1220. Wielkie Miasto – Angkor Thom – zaplanowano z rozmachem.

Oglądać można by to godzinami podziwiając poszczególne płaskorzeźby, ich fragmenty i detale. O fotografowaniu, dla którego warunki w tych miejscach świątyni okazały się fatalne, nie wspominając.

Bilety można kupić na 1, 3 lub 6 dni, odpowiednio za 20, 40 lub 60 dolarów. Uprawniają one posiadacza – przekazywanie biletu innej osobie jest wykluczone – do zwiedzania wszystkich zabytków, a także do bezpłatnych wstępów do publicznych toalet.

To budząca do dziś zachwyt perła architektury o mistrzowskiej perspektywie oraz proporcjach. Każdy kolejny taras jest dwa razy wyższy od poprzedniego. Centralna wieża wznosi się 42 metry ponad górny taras. Mamy wrażenie, że oglądamy piramidę.

Fotografowanie w muzealnych salach jest zabronione. Ale ich ściany otwarte są na patio. I nikt nie reaguje, gdy jawnie fotografuję muzealne rzeźby i inne, będące w polu widzenia, eksponaty...

Czerwoni Khmerzy w swojej zbrodniczej ideologii, miasta uważali za siedliska zła. Ich mieszkańców, zwłaszcza ludzi wykształconych, mordowali – wystarczyło zresztą nosić okulary, by być uznanym za inteligenta podlegającego eliminacji.

Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!