Podegrodzie
Muzeum Lachów Sądeckich

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Lachami nazywano ludność zamieszkałą w dolinie Dunajca, między góralami a Krakowiakami. Ich bogatą kulturę i tradycje można poznać w poświęconym im muzeum.
Powstało dzięki darowiźnie Zofii i Stanisława Chrząstowskich. W gwarze lachowskiej byli „krzokami”, czyli osobami, które w te rejony przybyły skądinąd. Zofia pochodziła z Płocka, Stanisław ze Lwowa. W Podegrodziu osiedlili się w latach dwudziestych XX wieku. Zakochali się w okolicy, że postanowili osiąść tu na stałe.
Muzeum na strychu
Zaczęli gromadzić różne przedmioty wytwarzane, najczęściej ręcznie, po okolicznych wsiach. Najpierw były to elementy strojów i wzory haftów, później sprzęty domowe i narzędzia rolnicze. Kolekcja systematycznie rosła, bo „pnioki” czyli mieszkańcy z dziada pradziada byli bardzo ofiarni. Chętnie przekazywali dary do domowych zbiorów, które państwo Chrząstowscy prezentowali na poddaszu swojego domu. Ekspozycję nazwali „Muzeum na strychu”.
Kiedy byli już w podeszłym wieku postanowili przekazać zbiory w dobre ręce, pod warunkiem, że zostanie na miejscu. Wybrali Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu. I tak powstała filia muzeum w Podegrodziu imienia Zofii i Stanisława Chrząstowskich.
Na co dzień
Muzeum Lachów Sądeckich ukazuje cały przekrój życia na lachowskiej wsi na przełomie XIX i XX wieku. A trzeba wiedzieć, że połączenie wpływów góralskich i małopolskich dało kulturę efektowną, barwną, z własną gwarą, strojami, sztuką.
W pierwszej części ekspozycji widzimy przedmioty codziennego użytku, jakie znajdowały się w każdej chałupie. Są proste i funkcjonalne, najczęściej wykonane z drewna. Ludzie zaopatrywali się w nie u lokalnych rzemieślników. Są to sąsieki czyli pojemniki na zboże lub inne produkty sypkie (zawsze nad takim sąsiekiem instalowano łapki na myszy), maselnice, praski do wyrobu serów, żarna, wiele glinianych naczyń, dzieże do ciasta na chleb. W każdej chałupie można było znaleźć proste urządzenia do wstępnej obróbki lnu – łamania łodyg i ich wyczesywania. Pokazano także wrzeciono do przędzeniem nici i prosty warsztat tkacki. Te wszystkie czynności były domeną kobiet – zajmowały się tym jesienią i zimą.
Wydzielono także kącik dziecięcy – z kołyską i zabawkami. Obok stoją bogato zdobione (malowane) meble. Na wystawie znalazły się także proste narzędzia rolnicze – drewniane brony, sierpy (Lachy uważali, że są lepsze niż kosy), nosidła do obornika i widły do jego rozrzucania, cepy.
Kolorowo od święta
Jest też kącik związany z obrzędowością. Najbardziej kolorowe i bogate w obrzędy było na wsi Boże Narodzenie. Pochody kolędników zwanych tu podłaźnikami z kobyłkami kolędniczymi, stroje turoniów, które zakładali wyłącznie kawalerowie. Gonili w nich dzieciaki, dziewczęta, a na końcu padali w izbie i leżeli do czasu, aż gospodarz ich nie napoił.
Słomiany kapelusz i laska to atrybuty tzw. drabów noworocznych, które chodziły po domach, składały życzenia, śpiewały kolędy. Oczy cieszą różnobarwne wieńce i różdżki weselne i kręcące się gwiazdy kolędnicze. Choć akurat z tymi ostatnimi bywały problemy – gdy do środka wkładano świecę, potrafiły zająć się ogniem.
Na wystawie zgromadzono wiele codziennych i świątecznych strojów. Wszystkie są bogato haftowane. Podobno każda wioska miała swój charakterystyczny motyw, po którym łatwo było rozpoznać ziomka.
Utrwalone na kliszy
Wystawę uzupełniają fotografie, wykonane przez wiejskiego fotografa Wojciecha Migacza. Przedstawiają rodziny, sytuacje codzienne mieszkańców, pokazują, jak trudne było ich życie. Widać na nich osmolone wnętrza pobielanych, drewnianych, chałup. Nie miały kominów i cały dym osiadał w środku. W domach nie było także podłogi – zastępowało ją klepisko. A na nim – co było charakterystyczne dla tych terenów – miejsce wyznaczone dla krowy, która stała sobie w izbie, gdzie się jadło, spało, toczyło życie rodzinne.
Dodaj komentarz