Madera
Na wyspie wiecznej wiosny
Mamy wiosnę, zatem będzie o kwiatach, ale tych bardzo egzotycznych – z Madery. Tam kwitną przez cały rok, tylko zmieniają się gatunki.
Wyznacznikiem końca zimy a początku wiosny jest usychanie kwiatów aloesu. W Polsce znamy go wyłącznie z doniczek w pomieszczeniach, a na Maderze jest wszędzie. Oczywiście jest większy, a zimą wypuszcza pomarańczowo-czerwone kwiaty. Od kwietnia wyspa pokrywa się feerią barw i zapachów.
Madera była wyspą niezamieszkałą do czasu, kiedy portugalscy odkrywcy zabłądzili, wracając z podboju Ameryki Południowej. Zobaczyli, że na wulkanicznej glebie wszystko rośnie wyśmienicie więc zostali zabierając się do karczowania lasów pod uprawy. Zastali około 700 roślin. Z czasem niemalże każdy kto zabłądził czy pojawiał się w interesach handlowych, zostawiał jakieś egzotyczne rośliny. W ten sposób ich liczba doszła do około dwóch tysięcy! Z tego też powodu Madera nazywana jest „wyspą wiecznej wiosny” oraz „wiecznie zielonym ogrodem botanicznym Europy”. Rośliny, które my hodujemy na parapetach, tam przybierają gigantyczne rozmiary lub rosną jak przydrożne chwasty.
Symbolem Madery jest strelicja królewska zwana również rajskim ptakiem. Kwiat przypomina ptaka z długim dziobem w kolorach pomarańczowym i niebieskim. Kolejnym egzotycznym kwiatem jest protea królewska. Przypomina karczocha o czerwonym i ciemnoróżowym ubarwieniu. Poza wyspą w Europie jej nie spotkamy – naturalnie występuje w południowej Afryce. Wzrok przemierzających maderskie drogi przyciągają długie fajki. To kwitnące agawy attenuata (zwane również agawą smukłą).
Kwiatem popularnym zwłaszcza w czasach PRL, a na Maderze owocującym, jest monstera deliciosa. Ma duże sercowate, dziurawe liście i pnie się po podpórce w Polsce, a na wyspie po drzewach, które mają nawet 20 m wysokości! Jej nazwa pochodzi od owoców uprawianych na terenie Ameryki Środkowej, mających postać kolby bądź przerośniętej szyszki. Smakują podobno jak połączenie banana, mango i ananasa.
Szyszkowatą skórę ma owoc u nas mało znany – anona, nazywany jabłkiem budyniowym. Je się go na surowo. Rzeczywiście (po przekrojeniu) ma budyniowaty miąższ o smaku mdłego jabłka – da się jeść łyżeczką.
Do wyspiarskich „dziwactw” można zaliczyć jedzenie ryby (espady) z bananami (miejscowymi), polanej sosem z marakui. Wbrew obawom Polaków przepyszna!!!
Nie można zapomnieć o największym zbiorze paproci drzewiastych. To takie wielkie parasole przypominające palmy. I wielu, wielu innych buteach, jacarandach, agapantach, i bardziej swojsko brzmiących tropikalnych owocach jak: papaja, awokado i marakuja (owoc passiflory), mango czy ananas.
Ciekawostki:
* Żyzna gleba, łagodny klimat i duże opady deszczu zimą sprzyjają uprawie roślin jadalnych: np. ziemniaki zbiera się cztery – pięć razy w roku.
* Madera jest rajem dla miłośników natury, spacerów i trekkingu – plażować się tu za bardzo nie da. Plaż tu niewiele, a jeśli już to sztucznie usypane z piasku przywiezionego z Sahary, albo są czarne, kamieniste. Ale jeśli Maderczycy chcą poleżeć na miękkim piasku, udają się na sąsiednią „swoją” wyspę Porto Santo (prom – 2,5 godz., samolot – 15 min.), z prawie dziesięciokilometrową złotą plażą. A kąpać mogą się naturalnych basenach w Porto Moniz, w krystalicznej wodzie oceanu, pomiędzy skałami powstałymi z lawy wulkanicznej (w grudniu woda jak w Bałtyku latem)
* Szpital na wyspie jest jeden – w stolicy, więc tubylcy leczą się ponchą (pół na pół bimber z świeżo wyciskanym sokiem, najlepiej z cytryny i pomarańczy lub z marakui. Uznają, że jedna szklaneczka dziennie to tak po prostu, dwie na dobry nastrój, trzy na ból głowy, cztery na złamaną rękę! Nie radzę tylko kupować gotowego napoju w sklepach – daleki od oryginału.
* Do listy superlatyw można jeszcze dodać bezpieczeństwo, czystość, no i wspaniałe powietrze – nie ogrzewa się tu mieszkań, nie ma fabryk – produkty ściąga się z kontynentu, a energia jest ze słońca, wody i powietrza. Do tego łagodny klimat z podobną temperaturą zimą i latem.
Czego więcej chcieć :)
Dodaj komentarz