Dlhé Pole
O dawnych i współczesnych druciarzach

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
We wsi Dlhé Pole leżącej w regionie Kisuce, w północno-zachodniej Słowacji, znajduje się niezwykłe miejsce: muzeum druciarstwa.
Kilkupokoleniowy dom mistrzów tego wiejskiego rzemiosła, które przez jego dawnych oraz obecnego właściciela i mieszkańca Jurija Šerika przekształcone zostało w twórczość artystyczną. Przy czym w przeszłości silnie związaną z Polską, przede wszystkim Warszawą.
Ten rodzaj specyficznego, nierolniczego rzemiosła, czytam w informacji zawartej w folderze „Drotári a drotárstvo” autorstwa dr Alojza Kontrika, narodził się z… biedy. Panowała ona w tej części monarchii austrowęgierskiej, w Kysucach i na górnym Poważu – terenach nad rzeką Wag (Váh), zwłaszcza od XVIII w. Tutejsze marnej jakości i niewielkie tereny rolnicze nie były w stanie wyżywić licznych chłopskich rodzin. Ich męscy członkowie imali się więc różnych zajęć dodatkowych. Jednym z tych, które z czasem stawało się ich podstawowym źródłem dochodów, było wędrowne druciarstwo.
Od pułapek na myszy i naprawiania garnków
Druciarze, w charakterystycznych strojach, ze zwojami miedzianego lub mosiężnego drutu oraz wykonanymi z niego pułapkami na myszy, chodzili od miejscowości do miejscowości, również poza granicami kraju, zwłaszcza na ziemiach polskich pod zaborami i oferowali swoje usługi. Poza pułapkami na myszy, przede wszystkim naprawę, tj. odrutowanie popękanych naczyń ceramicznych, a także naprawę różnych przedmiotów metalowych.
Zdolniejsi wykonywali z drutu, z czasem łączonego również z blachą lub naczyniami szklanymi, także inne przedmioty użytkowe: klatki dla ptaków, koszyczki na włóczkę i kłębki wełny do prac domowych, koszyki i patery na owoce, później kasety na cygara i papierosy czy ciasteczka. A najwybitniejsi w swoim fachu, także dekoracyjne wazy, bombonierki, kielichy, puchary i wiele innych przedmiotów, często srebrzonych, a nawet złoconych. Cieszyły się one popytem na dworach szlacheckich i w bogatych domach mieszczańskich. Wsią, z której m.in. wywodzi się słowackie druciarstwo i ludzie, którzy osiągnęli w nim największe sukcesy, jest Długie Pole (Dlhé Pole).
Wielopokoleniowy ród druciarzy
Szczególnie sławny stał się kilkupokoleniowy ród, którego dom, po rekonstrukcji dokonanej na początku XXI wieku, stał się muzeum. Stworzył je aktualny właściciel i kontynuator druciarskich tradycji, słowacki artysta ludowy Juraj Šerik, rocznik 1967. Opiekuje się domem oraz mieszka na piętrze z towarzyszką życia, Marią. Oczywiście nadal tworzy, chociaż coraz bardziej utrudnia mu to choroba oczu – jaskra. Jest jednak także aktywnym sportowcem, m.in. uczestnikiem kilkunastu już maratonów. I bardzo sympatycznym i gościnnym człowiekiem.
Juraj z Marią witają nas przed domem tradycyjnie, po słowacku, chlebem, solą i domową śliwowicą. Zapraszają do środka, opowiadają o tym oryginalnym, a zarazem niecodziennym i niestety, zanikającym już, rzemiośle artystycznym oraz o osiągnięciach przodków. Prezentują liczne medale zdobyte przez nich na wystawach zagranicznych i krajowych, dyplomy, dokumenty, pamiątki. A także przepiękne wyroby artystyczne z drutu zarówno wykonane przez przodków, jak i obecnego gospodarza.
Najsławniejszy przodek
Juraj kładzie szczególny nacisk na dorobek swojego pradziada Jozefa Holánika-Bakeľa (1863-1942) oraz jego wieloletnią pracę w Warszawie w latach 1883-1917. Opowiada o innych swoich przodkach, pokazuje zdjęcia i reprodukcje dokumentów zarówno na ścianach muzeum, jak i tablicach informacyjnych na ulicy obok. Mnóstwo bardzo ciekawych faktów i informacji znalazłem również w książeczce „Jozef Holánik-Bakeľ” napisanej przez Klárę Trháčovą, a wydanej w 2013 roku z okazji 150-lecia jego urodzin.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- także o druciarstwie w naszym portalu
Dodaj komentarz