Żylina
Stąd druciarze poszli w świat

Autorka: Anna Ochremiak
To unikat na skalę światową. Takiego zbioru wyrobów z drutu nie znajdziemy w żadnym innym miejscu na świecie. Dlaczego tu? Bo stąd wywodzili się druciarze, którzy tworzyli swe precyzyjnie wyplatane dzieła na całym świecie.
fot: Anna Ochremiak
Żylina. Stąd druciarze poszli w świat
Dlaczego zajęli się wytwarzaniem przedmiotów z drutu? Tego chyba do końca nie wiadomo. Pierwszymi druciarzami byli po prostu chłopi. Tyle że rzemiosło ludowe zwykło wykorzystywać surowiec będący na miejscu, pod ręką. Tu było inaczej.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Kto trafi do Żyliny (Žilina) i znajdzie się na dolnym rynku w tym mieście (promenadą od dworca w kierunku starówki) niech zatrzyma się na chwilę w miejscowej galerii i obejrzy wystawę poświęconą tradycji… druciarskiej.

To unikat na skalę światową. Takiego zbioru wyrobów z drutu nie znajdziemy w żadnym innym miejscu na świecie.

Dlaczego tu?

Bo stąd wywodzili się druciarze, którzy tworzyli swe precyzyjnie wyplatane dzieła na całym świecie.  Zaczęło się od… próby związania końca z końcem. Ludzie zasiedlający tutejsze górskie okolice, dość jałowe doliny potoków znajdujących ujście w rzece Wag (Váh), musieli poszukać zajęcia, które przyniosłoby dodatkowy zarobek. Dlaczego zajęli się wytwarzaniem przedmiotów z drutu? Tego chyba do końca nie wiadomo. – Pierwszymi druciarzami byli po prostu chłopi. Tyle że rzemiosło ludowe zwykło wykorzystywać surowiec będący na miejscu, pod ręką – opowiada Katarína Hallonová, autorka historycznej części ekspozycji. – W naszym regionie stało się inaczej. Chłopi zaczęli wykorzystywać surowiec zupełnie obcy, produkowany jednak masowo na nieodległym przecież Śląsku. Najpierw sezonowo, gdy nie było prac polowych, łączyli drut z ceramiką ulepszając w ten sposób funkcjonalność naczyń. Potem zaczęli produkować druciane przedmioty: łapki na myszy, kagańce dla bydła, koszyki, przykrywki na kominy, kratki do suszenia grzybów, siatki do okien, sita, czerpaki, podkładki pod gorące garnki – opowiada pani historyk.

Najpierw na Węgry, potem do innych krajów

Z doliny Wagu druciarze rozeszli się po całej Europie w XIX wieku. Najpierw na Węgry, potem dalej, do innych krajów. Słowackich rzemieślników nie było tylko we Włoszech, Hiszpanii i Portugalii. Poza tym trafili wszędzie. Zaczęli ekspansję jako wędrowni rzemieślnicy, wkrótce jednak pozakładali stałe warsztaty. Także na terenie dzisiejszej Polski było ich  kilkadziesiąt, między innymi w Łodzi, Kaliszu, Płocku, Częstochowie, Wrocławiu, nawet w Szczecinie. Warszawska manufaktura Josefa Holánika-Bakeľa słynęła na przykład z wazonów, amfor i półmisków wykonanych z mosiężnego, ale pozłacanego lub posrebrzanego drutu. Największe druciarskie przedsiębiorstwo, zorganizowana przez Stefana Hunčika prawdziwa druciarska fabryka, zainstalowała się w Moskwie. Na początku ubiegłego wieku zatrudniała 400 osób, a w katalogu, wśród innych wyrobów, miała aż 70 modeli drucianych klatek dla ptaków!

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij