Świeradów-Zdrój
Pod patronatem wielkiego krajoznawcy

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Znakowany na czerwono Główny Szlak Sudecki nosi imię Mieczysława Orłowicza. Prowadzi z centrum uzdrowiska Świeradów-Zdrój do Prudnika. Można nim przemierzyć prawie całe Sudety, chociaż omija najwyższą w tych górach Śnieżkę oraz sam szczyt Śnieżnika.
Wytyczeniem i oznakowaniem tego szlaku zajęło się Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, gdy na tzw. Ziemiach Odzyskanych stało się nieco bezpieczniej. Prace nad znakowaniem szlaku rozpoczęto w 1948 roku. W 1973 roku z okazji 100-lecia turystyki w Polsce (rocznica utworzenia w Zakopanem Galicyjskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, pierwszej polskiej organizacji turystycznej) Komisja Turystyki Górskiej ZG PTTK nadała Głównemu Szlakowi Sudeckiemu imię Mieczysława Orłowicza. Długość szlaku wynosi 443 kilometry, a czas przejścia całości (z prędkością 4 km na godzinę) wynosi około 111 godzin.
Mieczysław Orłowicz (1881-1959) był współzałożycielem Akademickiego Klubu Turystycznego we Lwowie – pierwszej akademickiej organizacji turystycznej w Polsce, działaczem Towarzystwa Tatrzańskiego, później Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, wreszcie orędownikiem zjednoczenia organizacji turystycznych; prowadził obrady zjazdu zjednoczeniowego w 1950 roku, na którym powstało Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Mieczysław Orłowicz napisał ponad 150. przewodników. Po drugiej wojnie światowej zaangażował się w organizację turystyki w przyłączonych do Polski Sudetach.
Działacze PTTK z Jeleniej Góry w setną rocznicę urodzin znamienitego krajoznawcy ufundowali tablicę pamiątkową i odsłonili ją w dzień jego urodzin 17 grudnia 1981 r. Tablica znajduje się w Świeradowie, na początku Głównego Szlaku Sudeckiego. Zawisła z prawej strony wejścia do sztucznej groty. Grota, powstała w XIX w, służyła wtedy za pijalnię wody mineralnej. Znajduje się ona u podnóża długiego na 160 metrów tarasu, na którym wznosi się Dom Zdrojowy.
To mieli jakieś chody ci działacze z Jeleniej Góry, skoro mieli głowę do odsłaniania tablic (i powodowania zbiegowiska) w cztery dni po ogłoszeniu stanu wojennego!