Swietłogorsk
Poniemiecki kurort na bałtyckim klifie
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Po w sumie niezbyt pięknym i mocno wyzbytym historycznej tożsamości Kaliningradzie krótki spacer po Swietłogorsku pozostawia we mnie jak najlepsze wrażenie. To nic, że jest listopadowe popołudnie i robi się ciemno, to nic, że moczy nas nieprzyjemna mżawka.
Poniemiecki kurort nad Bałtykiem, kiedyś Rauschen, zachował wiele ze swojego dawnego charakteru, a na każdym kroku widać dbałość o estetykę, ład i porządek, tak jakby ? na przekór historii ? przetrwała ona na tym skrawku ziemi. Tylko rosyjskie szyldy i babuszki w chuścinach sprzedające bursztyn na musztardówki i sok z oblepichy (rokitnik) każą pamiętać, że to nie wschodnie Niemcy a Rosja.
Niemieckie letnisko
Niewielka miejscowość w leży na nadmorskim klifie w odległości około 50 km od Kaliningradu, na półwyspie Sambijskim. Już na początku ubiegłego wieku, a właściwie gdy w 1906 roku zbudowano kolej z Królewca, rozwinęła się w letnisko, wkrótce najpopularniejsze w Prusach Wschodnich. II wojna światowa jakoś je ominęła i miasteczko nie zostało zniszczone. A władza radziecka przeznaczyła je na kurort dla prominentnych dostojników. Oszpeciła oczywiście brzydkimi socjalistycznymi konstrukcjami, ale tylko trochę. W centrum miasta znajduje się przedwojenny zakład kąpielowy z basztą wodną ? jednym z architektonicznych symboli nie tylko miasteczka, ale i całego Obwodu Kaliningradzkiego. Można ją zobaczyć na okładkach folderów i przewodników, pocztówkach, a nawet na dawnych radzieckich znaczkach pocztowych. Zachowało się wiele przedwojennych domów: drewniane wille w stylu pruskim, szwajcarskim, murowane solidne budynki. Znaczną cześć z nich zajmuje sanatorium wojskowe, wiele porządne pensjonaty. Na skwerku stoi zgrabna pijalnia mineralnych wód.
Efekt społecznej inicjatywy
W niewielkim parku w środku miasta zobaczymy prace Hermana Bracherta (1890-1972), znanego niemieckiego rzeźbiarza, który przez 25 lat żył i pracował w Prusach Wschodnich. W jego letnim domu w wiosce Georgenswalde, teraz Otradnoje (????????) na skraju kurortu otwarto muzeum. Przed kompletnym zniszczeniem i rozbiórką uratowała ten dom akcja społeczna w której zebrano 8 tys. podpisów. To było już w nowej Rosji, po 1991 roku. Muzeum otwarto dwa lata później. Autorstwa Hermana Bracherta jest też kolejny z symboli Swietłogorska ? znajdująca się naprzeciwko niewielkiego mola rzeźba ?Nimfa?.
Deptakiem wzdłuż plaży
Z wysokiego klifu na plażę można zejść na kilka sposobów. Po szerokich schodach wprost do kolorowego zegara słonecznego, parkową alejką prowadząca zakosami po stromym klifie wąskimi stromymi uliczkami? Jest też winda w wieży, podobna trochę do tej, jaka była u nas kiedyś w Jastrzębiej Górze, ale chwilowo w remoncie ? nie działa. Czytałam też o kolejce linowej prowadzącej wprost ze stacji kolejowej nad brzeg, jednak ? nie widziałam jej ani na zdjęciach, ani w naturze? czy przegapiłam, czy ją rozebrano ? nie wiem. Plaża poniżej klifu ciągnie się przez dwa kilometry. Ponad nią prowadzi betonowa promenada, przy niej drogie restauracje i hotele. Niestety ? przyszło mi tu spacerować w listopadowym deszczu. Mogłabym tu wrócić na dłużej, przy sprzyjającej pogodzie.
Warto wiedzieć
Przy alei, prowadzącej z dworca kolejowego znajduje się prawosławna kaplica ? pomnik poświęcony ofiarom wypadku wojskowego samolotu w 1972 roku. Podczas ćwiczeń AN spadł na przedszkole zabijając 34 osoby, w tym 24 dzieci. Władza sowiecka utrzymywała fakt katastrofy w tajemnicy przez lat 20. Dopiero w 1991 roku postawiono w miejscu wypadku tablicę.
Byłam,dawno,ale jakby wczoraj!Polecam,cudeńko!Nie ważne, lato czy zima.
Autorka w sposób mało profesjonalny używa słów „niemiecki”, „poniemiecki”. Za bardzo skupia się na nazistowskiej i antysemickiej przeszłości, bo chyba jej nie kultywuje…Obecnie to uzdrowisko należy do Rosji i jest za wszechmiar rosyjskie. To Rosjanie je odbudowali i o nie dbają. Dawno nie czytałem czegoś tak niefrasobliwego, jak te sofizmaty powyżej…
Jak ja „KOCHAM” takich komentatorów jak Arthur…wyskakują jak „Filip z konopi”. Sama krytyka autorki tekstu. Nic pozytywnego w artykule nie zauważył. Nie pasuje to nie czyta…Co pana obchodzi, co kto „kultywuje” i na czym się skupia?
Mój „odbiór” treści jest zupełnie inny, bo widzę ładne i ciekawe miejsce do którego warto by zajrzeć. Na dalszym planie ustawiam rosyjski czy niemiecki, antysemicki i nazistowski…Jak będę miała ochotę to poszukam dokładnych materiałów.
Z przyjemnością przeczytam pana profesjonalny tekst na temat tego samego miejsca i tych odkręconych sofizmatów. Czekam z niecierpliwością bo wtedy moja wiedza się poszerzy.
Z całym szacunkiem dla Pana Arthura, ale wydaje mi się, że w tym artykule nie ma ani jednego odniesienia do „antysemickiej i nazistowskiej przeszłości”. A po drugie: kurort jest poniemiecki, zbudowali go Niemcy. To, co warto w nim zobaczyć pochodzi sprzed wojny. I trudno zlekceważyć ten fakt, bo rzuca się w oczy na każdym kroku.
A jednak da się zauważyć w tym przesłaniu rusofobie i Panie niech nie mówią ,że tego nie widzą. Jak powiedziało się a to trzeba powiedzieć i b. Pan Arthur ma uzasadniona rację .