Rajgród
Moje odkrycie przy przelotowej drodze

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Nie zliczę, ile razy przejeżdżałam przez Rajgród. Wszak jest na trasie na Litwę. Niewielkie, podlaskie miasteczko, rozlokowane po dwóch stronach szosy. Z knajpką, serwującą pyszne, świeże ryby.
Dopiero w tym roku przyszło mi do głowy zatrzymać się tam na dłużej. I odkryłam zupełnie inny od tego ?przelotowego? świat. Aż trudno mi było uwierzyć, że kilka kroków, dosłownie, od szosy może być tak pięknie.
Na wodzie
Rozpościera się tam bowiem rynnowe Jezioro Rajgrodzkie. Bardzo czyste (słyszałam, że obfitujące w ryby), duże (14. co do wielkości w Polsce), z licznymi cyplami, zatokami, romantycznymi wysepkami. Aż się chce po nim pływać. Więc niewiele myśląc, wraz ze znajomymi, wypożyczyliśmy stylizowaną łódź i, zaopatrzeni w wałówkę, ruszyliśmy w rejs.
I na lądzie
Kolejny dzień spędziliśmy na lądzie. Rajgród znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Ruszyliśmy tam wozem, zaprzężonym w piękne konie fryzyjskie. Hodowane są w gospodarstwie usług leśnych Krzysztofa Kopycińskiego. I byłaby to piękna podróż gdyby nie komary. Czekały na nas tryliony tych uporczywych owadów. Tak więc przestrzegam ? do puszczy ruszajcie po uprzednim dokładnym zabezpieczeniu się przed ich natarczywością.
Gdzie spać?
W Rajgrodzie zatrzymaliśmy się w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym Energetyk. To duży obiekt, budowany na miarę wczasów pracowniczych z poprzedniej epoki, ale powoli rewitalizowany. Tylko w jego usytuowaniu nie trzeba nic poprawiać. Stoi w lesie na niewielkiej skarpie tuż przy brzegu jeziora. Jest tu wygodny pomost dla licznych obiektów pływających, strzeżone kąpielisko, miejsce do rozpalania ogniska, oddzielne do grillowania.
Prócz spania można tu zrobić zapasy spożywcze. Przy recepcji stoi lodówka z przezroczystymi drzwiami. W niej litrowe słoiki z niezbyt atrakcyjnie wyglądającą zawartością. Recepcjonistka wyjaśniła, ze to ryby z jeziora z zalewie octowej. I zachęcała do kupna, bo pyszne, na bazie wody z leśnego źródełka. Kupiłam i żałuję, że tylko jeden słoik. Niebo w gębie! Kupię zapas jak wrócę tu jesienią. W leśnych kniejach otaczających miasto grzybobranie na pewno będzie udane.
Dodaj komentarz