Zlin
Różne oblicza morawskiego miasta

Tomasz Baťa budował to, co jego mieszkańcom, pracownikom, było najbardziej potrzebne do godnego życia, a równocześnie – tego nie ukrywał – wpływa też na ich wydajność w pracy.
fot: Cezary Rudziński
Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
Główną atrakcją Zlina jest nieustająco „Miasto Baty”.
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta
  • Zlin. Różne oblicza morawskiego miasta

Warto zobaczyć Centrum Kongresowe i Uniwersytet przy placu Tomasza Masaryka. Futurystyczny budynek tego pierwszego, zaprojektowany wraz z gmachem Uniwersytetu przez miejscową architektkę, ale już o światowej sławie, Evę Jiřičną, a otwarty w roku 2010, stał się dominantą i chlubą miasta.

„Miasto Baťy”

Główną atrakcją jest jednak ciągle „Miasto Baty”. Powstawało ono nie od razu, lecz etapami. Biografia jego pierwszego i głównego twórcy – wizjonera – jest szalenie ciekawa. Tomasz Bata, urodzony w Zlinie, był synem szewca z rodziny rzemieślników tej specjalności znanej z dokumentów już od roku 1667. Pracę zawodową rozpoczął jako 14-latek. W roku 1894, jako 18-latek, odziedziczył z rodzeństwem: Anną i Antonim, spadek po matce.

Pozwoliło to na założenie w rodzinnym mieście małej manufaktury obuwniczej, którą zajmował się tylko Tomasz. Jak wspominają jego biografowie, w ówczesnych warunkach skazana ona była na porażkę. Gdyby nie upór i siła charakteru młodego „biznesmena”. Po pierwsze, brakowało skór, bez których przecież wówczas nie można było szyć butów. No to Tomasz zastąpił je… płótnem, dostępnym surowcem, wymyślając z niego buty ze skórzanymi podeszwami. Współcześnie, dodam, z tworzyw sztucznych, gdyż ten rodzaj obuwia nadal jest przecież bardzo popularny.

Pomysły młodego fabrykanta

Informacja o tej innowacji dotarła do Wiednia, mała manufaktura otrzymała stamtąd duże zamówienie, a to pozwoliło zbudować z zysków pierwszą, niewielką fabrykę butów. Zagrożeniem dla niej stała się I wojna światowa, gdyż wielu robotników trafiało na front. Bata zdołał jednak uzyskać w Wiedniu ogromny kontrakt na wyprodukowanie dla wojska pół miliona par butów. Równocześnie uzyskał gwarancję, że aby mógł je zapewnić armii, żaden z jego robotników nie zostanie do niej powołany. Produkował po 10 tys. par butów dziennie! Wiązały się z tym oczywiście również spore dochody.

Przede wszystkim mógł kontynuować rozpoczętą przed wojną budowę domów dla pracowników, aby ich mocniej związać z fabryką. Po zakończeniu I wojny, gdy świat, a przede wszystkim Europę ogarniał kryzys gospodarczy, Baťa nie przerwał produkcji, jak inni, lecz postanowił ją kontynuować. Obniżył place i ceny butów, a także produktów żywnościowych w fabrycznych sklepach, aby ludzie nie głodowali. Uważał, słusznie, że jak robotników zwolni, zgłoszą się po zasiłki dla bezrobotnych. A to demoralizuje oraz osłabia gospodarkę i państwo. Poza tym bezrobotnych nie stać na kupowanie nowych towarów, a bez popytu nie ma sensu tworzenie podaży.

Jak przetrwać kryzys gospodarczy?

Fabryka przetrwała, robotnicy nie poszli na zasiłki dla bezrobotnych. Wdzięczni mieszkańcy wybrali go w roku 1923 burmistrzem, co pozwoliło mu jeszcze intensywniej realizować ideę budowy idealnego miasta związanego integralnie z fabryką. Budował to, co jego mieszkańcom, pracownikom, było najbardziej potrzebne do godnego życia, a równocześnie – tego nie ukrywał – wpływa też na ich wydajność w pracy. Powstawały domki robotnicze i dla średniego personelu kierowniczego. Skromne, dwu- lub jednorodzinne, z niewielkimi ogródkami. Ale jakże nieporównywalne z „familjokami” w Łodzi czy na Śląsku.

Obok nich sklepy i stołówki, żeby kobiety nie musiały gotować w domu. Aby mieć dobrze wykwalifikowanych pracowników, założył szkołę przyzakładową. Rozrywce miało służyć największe w tej części Europu wówczas kino dla około 2580 widzów.

W roku 1929 r. Tomasz Baťa zobaczył brytyjski samolot jednosilnikowy i zrozumiał, jakie samoloty mogą mieć znaczenie dla szybkiego przemieszczania się jego i kadry. Założył więc także fabrykę, istniejącą nadal, samolotów sportowych „Zlin”. Ta fascynacja samolotami skończyła się dla niego tragicznie. Śmiercią w katastrofie w 1932 r. zaraz po starcie z lotniska w pobliskich Otrokovicach.

Pod „rządami” Jana Baťy

Mądry testament, którego beneficjentem stał się jego przyrodni brat Jan Baťa, bo miał podobne poglądy na rozwój fabryki i jej otoczenia spowodowały że dorobek Tomasza nie tylko nie zmarnował się, ale został znacznie rozwinięty. To pod rządami Jana powstało dla załogi osiedle nowoczesnych domków jednorodzinnych o powierzchni około 40 m kw, z ogródkami. Świetnie są one widoczne z tarasu widokowego, zbudowanego po II wojnie światowej na dachu „Mrakodrapa”, czyli „Drapacza chmur” Baťy. Oznaczonego, podobnie jak inne budynki produkcyjno-administracyjne numerem, w tym przypadku „21”.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij