Gdynia
Skarby morza, militaria i historia kurortu
Po zwiedzeniu wewnętrznej części wystawy przyszła pora na ekspozycję plenerową z ok. 70 egzemplarzami okrętowego uzbrojenia i wyposażenia. Było co oglądać.
Warto też pamiętać, że od kwietnia do października można zwiedzać słynny okręt-muzeum ORP „Błyskawica” stanowiący oddział Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
Muzeum Miasta Gdyni
Tuż obok Muzeum Marynarki Wojennej wznosi się gmach Muzeum Miasta Gdyni, które przybliża jej historię. W wyniku podpisanego w czerwcu 1919 roku traktatu wersalskiego wprowadzono nowy ład polityczny i ustalono europejskie granice po I wojnie światowej. Polska objęła część Pomorza z dostępem do Bałtyku. Gdańsk – będący wcześniej ważnym portem ojczyzny – stał się Wolnym Miastem pod opieką Ligi Narodów i był zamieszkiwany głównie przez Niemców. Choć w teorii Polacy mieli mieć prawo korzystania z portu, w praktyce było to znacznie utrudnione przez polsko-niemieckie napięcia. Władze polskie zdecydowały się więc wybudować własny, nowoczesny port wojenny i handlowy. Wybór padł na Gdynię. Chcąc dowiedzieć się, jak potoczyły się dalsze losy miasta i jego mieszkańców warto zwiedzić wystawę „Gdynia – dzieło otwarte”.
Godna odwiedzenia jest również wystawa „W Gdyni nie pada”. Jej nazwa nie jest przypadkowa. Podobno to „zaklęcie” często wypowiadają plażowicze, chcąc powstrzymać burzowe chmury (i naprawdę udaje im się to zrobić!). Jaka jest historia gdyńskiego letniska? Jak celebrowano Święto Morza? Jak spędzano letnie wieczory? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi można uzyskać na miejscu.
Nie zabraknie oczywiście licznych ciekawostek. Mnie mocno zaskoczyły dawne, letnie stylizacje plażowe. Podobno początkowo turyści unikali kąpieli słonecznych, ponieważ opalenizna kojarzyła się z ludźmi „z niższych sfer”. By zanadto nie usmażyć noska, wczasowiczki chroniły się przed słońcem pod koronkowymi parasolami i wchodziły z nimi nawet do morza. Nim nastała era typowych strojów kąpielowych, popularnością cieszyły się długie pantalony z nogawkami schodzącymi poniżej łydki i obszytymi falbanką w ząbki oraz wełnianą tasiemką. Zmieniające się trendy w modzie można podejrzeć na muzealnych fotografiach.
* * *
Grudniowa wizyta w trzech gdyńskich atrakcjach zajęła mi około sześciu godzin. Tym razem zabrakło trochę czasu na odwiedziny nowoczesnego Muzeum Emigracji. Mam więc powód, żeby wrócić do Gdyni. Krótki wyjazd potwierdził, że jest w niej co robić również poza sezonem. Zachęcam do eksplorowania gdyńskich zakątków o każdej porze roku!

























Bardzo ciekawy artykuł, szczególnie dla mnie, ponieważ nie znam Gdyni. Czas się do niej wybrać
Ciekawe miasto, z pewnością się tam wybiorę, ale pewnie dopiero latem w czasie urlopu :)
Autorka zachęciła mnie do wyjazdu :) Skoro z przyjemnością się czyta o tych atrakcjach, to na pewno jeszcze przyjemniej się je odwiedza.