Warszawa
Śladem harcmistrza „Zośki”
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Nadszedł 1 września 1939 roku. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej świeżo upieczony absolwent Batorego planował wraz z przyjaciółmi studia. Tadeusz chciał iść na Politechnikę, pragnął podobnie jak ojciec studiować chemię. Wybuch wojny sprawił, że „Zośka” zamiast studentem, stał się harcerzem-żołnierzem. 27 września zapadła decyzja o przejściu Związku Harcerstwa Polskiego do konspiracji i przyjęciu kryptonimu Szare Szeregi.
Lata 1939-43 to okres najpierw małego sabotażu, walk prowadzonych w ramach organizacji Wawer stworzonej i dowodzonej przez druha Kamyka; później wielkiej dywersji i pierwszych akcji z bronią. Zaczęło się od zrywania flag, malowania kotwic na murach, gazowania kin. W tym czasie rozwinął się w pełni największy talent „Zośki” – talent organizowania życia i ludzi. Z natury nieśmiały, delikatny, powściągliwy, potrafił kierować i planować pracą swoich kolegów. Ufali mu, imponował mu jego spokój. Z tamtego okresu wyniósł honorowy pseudonim „Kotwicki” nadany przez komendę Wawra. Został nim nagrodzony nie tyle za malowanie znaku Polski Walczącej własnoręcznie, ile za wzorcowe kierowanie rozpowszechnianiem znaku na terenie Mokotowa Górnego.
Tadeusz brał udział w tajnym wojennym kursie harcmistrzowskim, a 15 sierpnia 1943 roku przy pomniku Jana Sobieskiego na Agrykoli został mianowany harcmistrzem. Był czas także na przyjaźń. I to właśnie przyjaźń zaprowadziła jego i 25 innych młodych ludzi pod Arsenał, gdzie 26 marca 1943 roku doszło do jednej z najbardziej spektakularnych akcji zbrojnych Polski Waczącej – odbicia z rąk niemieckich szkolnego kolegi i brata – harcerza, Janka Bytnara „Rudego”. Akcją dowodził „Zośka”. Janek „Rudy” zmarł cztery dni później, umierał bezpieczny i szczęśliwy, w gronie najbliższych przyjaciół. Zaś udana Akcja pod Arsenałem zapoczątkowała zupełnie nowy, bardziej odważny etap walki z okupantem.
Tadeusz żył tylko kilka miesięcy dłużej od „Rudego”. Poległ 20 sierpnia 1943 roku w akcji pod Sieczychami, w czasie rozbijania posterunku niemieckiej strażnicy granicznej. Jego mogiła na cmentarzu wojskowym, na kwaterze harcerskiego batalionu „Zośka” jest najbardziej wymownym dowodem na to, że to co dobre, prawdziwe i piękne, nie umiera nigdy. Przyjeżdżają do niego młodzi, i nie tylko modzi, ludzie z całej Polski. Zawsze są tam świeże kwiaty, zawsze palą się znicze. Przychodzą, żeby od niego uczyć się, co w życiu jest ważne.
Dodam informację o niezwykłym zdarzeniu w trakcie pogrzebu Zośki. Otóż, gdy skromny (konspiracja) kondukt pogrzebowy zbliżył się do cmentarza (Powązki Wojskowe), z przerażeniem zauważono, że wzdłuż ulicy przed cmentarzem stoi… cała kompania Wehrmachtu. Niemcy ćwiczyli jakąś musztrę… Kondukt z ciałem Zośki przeszedł więc wzdłuż całego szeregu wyprężonych na baczność Niemców.