Warszawa
Nowy blask kamedułów na Bielanach
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Oprócz tych, bardzo ciekawych historii, mnie szczególnie zainteresowały wspomniane już polskie tłumaczenia łacińskich tekstów królewskich tablic kommemoracyjnych umieszczonych na portretach tych władców w kościele. Tłumaczeń, na ile pamiętam jeszcze trochę łacinę, którą wkuwałem w gimnazjum ponad 70 lat temu, niestety topornych. Chociaż i łacińskie oryginały nie wydają się zbyt lotne. Ociekają natomiast, jak byśmy dziś powiedzieli, propagandową wazeliną. Z wręcz nieprawdopodobną przesadą w chwaleniu, jeżeli uwzględnić ich rzeczywiste zasługi w polskiej historii, roli i znaczeniu tych królów, a zarazem dobroczyńców klasztoru.
Jak niegdyś darczyńców chwalono?
Oto klika fragmentów: ?? Władysław IV / dzięki następstwu / Szwedów, Gotów i Wandalów / a dzięki męstwu i wyborowi / Polaków król najpotężniejszy / po / Gotów, Turków a zwłaszcza Moskwy rozgromieniu / po napełnieniu świata chwałą swego imienia / świętą tę pustelnię świętemu Romualdowi / i braciom jego zakonu ufundował, / i dzięki częstemu w tym miejscu przebywaniu / chciał ją rozsławić?? Tak oceniał tego króla i jego fundację z roku 1641, prawdopodobnie zakonny skryba około roku 1648.
W 20 lat później, być może inny, tak rozpoczął laudację na portrecie Jana Kazimierza: ?Bogu Najlepszemu Największemu i / wzniosłej pamięci najdostojniejszego i najpotężniejszego króla Jana Kazimierza, / który jako Władysława IV / tak we władzy, jak i pobożności następca w tym miejscu / (spędził) w odosobnieniu rok w celu odbycia rekolekcji, / swoją otwartością królewskiej szczodrobliwości brata / pragnął dorównać?? ? po czym następuje długie wyliczanie królewskich darowizn dla zakonu.
Nie tylko barokowy kościół
Michał Korybut Wiśniowiecki polecił, aby po śmierci jego serce pochować w tym kościele. Co, oczywiście, także opisano około roku 1673 na jego portrecie: ??Wielkiego Polaków władcy / króla Michała z rodu Korybut Wiśniowieckich / czcigodne serce / tę odludną świątynię sobie wybrało?.Wdzięczna jednak za ślub i wielu dobrodziejstw świadoma / zakonu tego skromna społeczność / mały ów / najpotężniejszego władcy i dobroczyńcy / świętym szczątkom / pobożnej czci znak stawia, / składa przy ołtarzach ofiary / i ozdobę wiecznej korony / pokornymi prośbami niebios wyprasza ??.
Warto więc przyjechać na stołeczne Bielany już tylko po to, aby przeczytać te tablice. A przecież do zobaczenia jest tu o wiele więcej. Jak już wspomniałem, poklasztorny kościół wygląda tak, jak gdyby malarze i renowatorzy wyszli z niego przed chwilą. Trochę, porządkowanego obecnie, bałaganu widać jeszcze od zaplecza świątyni. Remontowane są też, dzięki sponsorom, a całość w niemałym stopniu funduszom Unii Europejskiej, dawne eremy zakonników. Bynajmniej nie jakieś skromne budki, lecz solidne domy, w większości dwupoziomowe. W najlepszych nocowali w przeszłości królowie i możni odwiedzający klasztor.
Pięknie zachowany zabytek
Kameduli sprowadzeni zostali tu z Bielan pod Krakowem w roku 1639 przez króla Władysława IV. Początkowo postawili drewniane eremy dla siebie oraz także drewnianą kaplicę. Obecny murowany kościół rozpoczęto wznosić w roku 1670 i trwało to ? zwłaszcza prace wykończeniowe ? około pół wieku. Barokowa świątynia zbudowana została na planie elipsy lub, jak określają to inni, ośmioboku. Z nawą główną i sześcioma kaplicami, z czego dwiema dużymi, a także dwiema wieżami świeżo pokrytymi miedzianą blachą. Na frontonie we wnękach stoją duże figury patronów świątyni: św. Józefa i św. Ambrożego.
Dodaj komentarz