Zimno
We wnętrzu soboru Uspienskiego
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
We wnętrzu soboru Zaśnięcia Matki Bożej, zaczynam robić zdjęcia, zwłaszcza przepięknej snycerskiej roboty ołtarzy i ram ikon.
Młoda mniszka, chyba jeszcze nowicjuszka, posłusznica, jak je nazywają w klasztorach prawosławnych, przecierająca szmatką szyby gablot i ikon pyta, dlaczego je fotografuję.
Rozmowa z młodą mniszką
Obawiam się, że zakaże mi tego, co już mi się zdarzało w cerkwiach i klasztorach na Ukrainie, mimo braku tabliczki zabraniającej fotografowania. Poza tym zdjęcia robię bez flesza, co w żaden sposób nie zagraża nawet najbardziej wrażliwym na światło dziełom sztuki. Odpowiadam, że bardzo mnie to wnętrze interesuje, bo jest w nim mnóstwo pięknych ołtarzy, ikon i detali. Jestem polskim dziennikarzem i zamierzam napisać o tym monasterze, aby polscy turyści wiedzieli, że znajduje się on niemal tuż za naszą granicą i bardzo zasługuje na poznanie.
A przecież – dodaję – turyści płacą za noclegi, wyżywienie, usługi, wstępy do muzeów, zostawiają też datki w świątyniach, czy kupują i zapalają w nich świeczki. Natomiast Ukraina i ludzie miejscowi bardzo potrzebuje pieniędzy, zwłaszcza dewiz. Mniszka, nadal z surową, poważną twarzą, mówi: przecież wy nie jesteście prawosławni. Co więc was obchodzi, jak wyglądają nasze chramy? Spokojnie jej wyjaśniam, że świątynie to nie tylko miejsca modłów i odprawiania obrzędów, ale często obiekty historyczne, o ciekawej architekturze i skarbnice dzieł sztuki oraz rzemiosła artystycznego.
Kobiecy relikwiarz
Poza tym, sięgam po jeszcze jeden argument, według wierzeń Bóg jest jeden, wspólny dla prawosławnych, katolików, protestantów, a nawet Żydów i muzułmanów, chociaż oni nazywają go inaczej. Ludzi interesuje więc, i powinno interesować, jak inni go czczą. Z wyrazu twarzy i oczu mniszki odnoszę wrażenie, że nie wszystko, co mówię, dociera do niej. Ale odpręża się, nawet uśmiecha. Jesteśmy sami w dużym soborze, dzieli nas dobre kilkadziesiąt lat różnicy wieku. Pyta czy wiem, co ona w tej chwili czyści. I nie czkając na moją odpowiedź, mówi: to nasz największy skarb.
W tej gablocie, pokazuje, znajdują się relikwie 11. prawosławnych świętych, wyłącznie kobiet. Rzeczywiście, widzę pod szkłem małą ikonkę i tyleż ozdobnych, identycznego kształtu brosz, w których oczkach znajdują się wspomniane relikwie. Pod każdą zaś tabliczkę z informacją, szczątki której świętej znajdują się w niej. Mniszka opowiada mi o nich, pozwala się sfotografować z relikwiarzem. A po chwili pokazuje mi inne tutejsze skarby.
Słynna „cudowna” ikona
Przede wszystkim „cudowną” ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem, w koszulce (okładzie). Złoconej, wysadzanej szlachetnymi, czy półszlachetnymi kamieniami, spod której widać tylko niewielkie głowy Matki i Syna. Ikony umieszczonej w przebogato zdobionym ołtarzu. Według przekazów, podarował ją klasztorowi osobiście sam wielki książę kijowski Włodzimierz I Wielki. Późniejszy święty, który najpierw ochrzczony został w roku 988 w Chersonezie (Taurydzkim) na Krymie, a następnie ochrzcił w wodach Dniepru w Kijowie swoich poddanych. A ikonę tę wcześniej otrzymała od patriarchy Konstantynopola Anna Porfirgenetka (963-1011), córka cesarza bizantyjskiego Romana II i jego żony Teofano. Z okazji ślubu w 989 roku z tym władcą Rusi Kijowskiej.
Dodaj komentarz