Rouen
Aître Saint-Maclou: mogiła ofiar epidemii

Maleńkie podwóreczko otoczone krzywymi budynkami – i jesteśmy w średniowieczu. Idziemy w głąb, aby znaleźć się na dziedzińcu, w l’aître Saint-Maclou. To tu...
fot: Halina Puławska
Rouen. Aître Saint-Maclou: mogiła ofiar epidemii
Całość przeznaczono na szkołę, która funkcjonowała do początku XX w. Dekoracja ? jako świadectwo miejsca ? pozostała.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

To miejsce szczególne, wręcz  intrygujące; dziedziniec otoczony ciągiem drewnianych, zadaszonych budynków, których belkowanie i podpory „ozdobione” są atrybutami śmierci.

Makabryczna dekoracja z czaszek, kości, narzędzi do grzebania zmarłych, jak kilofy i obiekty kultu z ceremonii pogrzebowej absorbują uwagę i prowokuje wyobraźnię. Historia tego miejsca, ossauarium czyli kostnicy wywodzi się z XIV wieku, kiedy to w latach 1348-49 wielka epidemia „czarnej śmierci” dziesiątkowała ludność miasta (i Europy).

Gdy dżuma zaatakowała

Cmentarze parafialne, przykościelne zajmowały niewielki teren pomiędzy kościołem a domostwami i jeszcze w wiekach średnich miejsca pochówku nie oznaczano trwale, gdyż nie stosowano nagrobków. Ważna była dusza. Tylko ludzie znaczący mieli swoje pomniki i to wewnątrz kościoła. Gdy dżuma pochłonęła trzy czwarte parafian kościoła Saint Maclou, cmentarz wypełnił się ponad miarę. Zdecydowano się wówczas na zakup nowego terenu w pobliżu kościoła, z przeznaczeniem na pochówki. Powiększano teren w miarę jego zapełniania. L’aître Saint-Maclou to nazwa wywodząca się z łac. atrium, dziedzińca poprzedzającego wejście do domostwa, w tym przypadku aître poprzedzał wejście do kościoła od strony północnej i oznaczał tyle, co cmentarz.

W XVI w. w latach 1519-20 grasująca następna fala epidemii dżumy, której ofiary grzebano w aître, na posiadanej nekropolii, gdyż jej powiększenie nie było już możliwe. Otaczały ją domy mieszkańców. I to spowodowało podjęcie decyzji o zbudowaniu obiektu, będącego składem kości, które odkrywano, grzebiąc zmarłych ciągle na tym niewielkim kawałku ziemi. Otaczano sukcesywnie cmentarz od stron – zachodniej w 1525 r. i znany jest z nazwiska nadzorca budowy – Guillaume Rybert , północnej w 1529 r. i zachodniej w 1533r. Zabudowania oryginalne były niższe, na wysokości parteru nie miały ani drzwi, ani okien. Ponad nim, galeria wsparta na kolumnach z tematycznym motywem na dolnym i górnym fryzie służyła na złożenie kości, jak w naziemnej fosie. Powyżej galerii spadzisty dach z mansardowymi okienkami. Galeria południowa powstała wiek później, w 1651 r. i nie była kostnicą ? lecz szkołą! Dla biednych dzieci, dziewcząt.

I znów szkoła

L’aître Saint-Maclou służył za cmentarz niemal do końca XVIII wieku, kiedy to, w 1780 r. zaprzestano pochówków i wyprowadzono nekropolię poza miasto. Zabudowania trzech stron kostnicy podwyższono o jedną kondygnację, wstawiono drzwi i okna, galerię zamurowano. Całość przeznaczono na szkołę, która funkcjonowała do początku XX w. Dekoracja – jako świadectwo miejsca – pozostała. W okresie międzywojennym opuszczone przez szkołę budynki nie miały gospodarza. Plany usytuowania w nim muzeum sztuki Normandii nie zostały sfinalizowane, aż w 1940 r. osiadła w L’aître Saint-Maclou szkoła sztuk pięknych i znajduje się w nim do dzisiaj.

Na wszelki wypadek…

Od kościoła Saint-Maclou, uliczką Martainville z ryglową zabudową, wchodzi się w bramę pod numerem 186. Maleńkie podwóreczko otoczone krzywymi budynkami – i jesteśmy w średniowieczu. Idziemy w głąb, aby znaleźć się na dziedzińcu, w L’aître Saint-Maclou. Tuż przy wejściu, w oknie ujrzeć można mumię odkrytego tu zamurowanego żywego kota. Tradycja mówi, iż to czarny kot, identyfikowany z diabłem, został w murze uwięziony. Nic nam nie grozi.

 

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij