Police
Jak zagospodarowano potężną fabrykę
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W czasie pokoju i w czasie wojny
Budowę fabryki polickiej (Hydrierwerke A.G. Politz) rozpoczęto w 1937 r. i był to jeden z największych zakładów w prowincji zachodniopomorskiej. Zatrudniał ok. 15 tys. robotników różnych specjalności i wytwarzał 350 tys. ton paliwa, oleju napędowego i smarowego, parafiny, acetylenu? rocznie. W czasie wojny pracowało w zakładzie ok. 20 tys. więźniów z wielu okupowanych krajów. Wokół fabryki rozlokowano kilka obozów pracy, m.in. : Bremerhaven na statku handlowym zamienionym na pływający obóz (w Policach znajduje się port rzeczny), Tobruklager, Pommernlager, jak również od czerwca 1944 r. podobóz koncentracyjny Stutthof. Obozy istniały pomiędzy 1940 a 1945 r. Polacy i jeńcy wojenni zajmowali Pommernlager.
Reparcje wojenne i zbieracze złomu
Przez cały okres wojny fabryka była wielokrotnie bombardowana przez lotnictwo anglo-amerykańskie, potem radzieckie. Trudno do końca określić, jakie były zniszczenia po tych bombardowaniach. To co obecnie się widzi jest ?wyczyszczone? z metalu w stu procentach. Nie maszyn, torów …. Zostały po wojnie rozmontowane, wywiezione jako łup wojenny w ramach reparacji rosyjskiej, zezłomowane przez administrację polską i wreszcie rozkradzione przez ?zbieraczy? złomu.
Pod sowiecką „administracją”
Police znajdują się powyżej Szczecina na terenie na zachód od Odry. Teren był kontrolowany przez Rosjan. Poprzez komendantury w Policach i w Ueckermünde działał tu Zarząd Wojenny Radzieckiej Wojskowej Administracji Wschodniej Meklemburgii (z siedzibą w Greifswaldzie). Demontaż fabryki przez Rosjan trwał od września 1945 do października 1946 r. Demontowano nie tylko ją. Również fabrykę mebli oraz kufli w Policach, wytwórnię beczek w Trzebieży, tartak i zakład impregnowania drewna w Jasienicy. Odbywało się to na terenie niedostępnym dla Polaków, w utworzonej wg ?radzieckiego prawa okupacji? enklawie polickiej.







Szkoda, że tak późno. Dobrze, że takie obiekty znajdują opiekunów. To przecież kawałek naszej – nie naszej historii. Przypomnienie, że kiedyś był tu inny świat.
Pod warunkiem, że nie zrobią z tego terenu motokrosowego albo boiska do paintbala.Bo malownicze – sądząć po zdjęciach – postindustrialne ruiny staną się jednym wielkim śmietnikiem.Tak jak to się dzieje w innych podobnych miejscach.
lepiej, żeby coś się działo, niż żeby „postindustrialne ruiny” w zapomnieniu porastały chaszczem. a niech strzelają! albo krosują. Cokolwiek.