Nysa Kłodzka
Kajakiem przez Przełom Bardzki
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
To chyba najciekawszy fragment spływu Nysą Kłodzką, przez jej Przełom Bardzki. Będą wysokie brzegi, łagodne łąki, skalne ściany i mnóstwo śmieci na brzegach – pamiątka po niedawnym wezbraniu wód.
Samochód zostawiliśmy na dziedzińcu folwarcznym zespołu pałacowego Ławica. To prawie na obrzeżach Kłodzka, na północ od miasta. Ruch był duży, wakacyjny, więc musieliśmy poczekać trochę na swoją kolej, choć zamówiliśmy się wcześniej przez telefon. Obok pałac, w nim hotel, ale żadnej gastronomii dla kajakowo-pontonowych gości. Być może dlatego, że działo się to jeszcze w ubiegłym, covidowym roku. Innego wytłumaczenia nie znajduję…
Na szlaku
Z pałacu takim turystycznym „pociągiem” zawieziono nas nad rzekę gdzie zafasowaliśmy sprzęt. Kto ponton – ten ponton, kto kajak – ten kajak. Było nas dwoje, więc wybraliśmy kajak. Do pontonów wsiada chyba po 6 osób, więc gdy jest się z większą grupa, pewnie warto wybrać ten sposób spływu. Kajakiem, choć wystartowaliśmy nieco później niż sekcja pontonowa, płynęliśmy znacznie szybciej. Łatwo więc wyprzedziliśmy pontony i dopiero wtedy zaznaliśmy nieco ciszy. Chyba warto wybrać się na Przełom Bardzki poza najgorętszym, wakacyjnym sezonem.
Spływ trwa, zależnie od woli, pośpiechu i środka transportu – 2,5-3,5 godz. Pokonujemy przy tym ok. 15 km z jedną krótką przenoską na spiętrzeniu po drodze. Rzeka jest raczej łatwa, tylko od czasu do czasu przyspiesza na kamiennych bystrzach. Wtedy najlepiej dać się ponieść prądowi, aż wyniesie na spokojniejsze wody. Oczywiście mowa o normalnym stanie wód. Jak potężne masy wody może toczyć rzeka, widzieliśmy po licznych śmieciach, szmatach i foliach zawieszonych wysoko, nawet metr-półtora ponad obecnym poziomem wody. Szkoda, że nikt ich nie pozbierał. Wielka to praca, na pewno, ale przedsiębiorcy kajakowi na innych rzekach potrafią zorganizować akcję sprzątania koryta. Tu chyba nikt o tym nie myśli. A przecież ruch duży, przedsiębiorców wielu.
Z biegiem rzeki
Nysa Kłodzka ma długość 182 (albo 195 – nie wiem skąd ta rozbieżność) kilometrów, początek bierze na stokach Trójmorskiego Wierchu. Spławna jest od 165 km (liczy się od ujścia), czyli od Długopola, ale chyba tylko wiosną, potem wody jest za mało. Pewniejszy jest spływ z Bystrzycy Kłodzkiej. Dalej rzeka płynie przez Kłodzko i wspomniany Przełom Bardzki. Spływ przez cały Przełom liczy 52 km, podzielony jest na trzy jednodniowe etapy. Zaczyna się przy moście w Zabłociu za Bystrzycą Kłodzką, a kończy w Topoli nad Jeziorem Paczkowskim. Najbardziej popularny jest ten odcinek, którym płynęliśmy, z Ławicy do Barda. Wylądowaliśmy zaraz za zabytkowym mostem, skąd odwieziono nas z powrotem do Ławicy. Można też zajechać do przystani w Bardzie i na start w Ławicy dotrzeć już tutejszym transportem. Firm proponujących takie spływy jest co najmniej kilka. Dalej rzeka spławna jest aż do ujścia, choć trzeba pokonać dwa jeziora zaporowe (Nyskie i Paczkowskie), a w związku z tym – dwie tamy.
Warto wiedzieć
* Przełom Bardzki z lądu najlepiej oglądać z góry Kalwaria wznoszącej się nad Bardem.
* Nysa Kłodzka dość łatwo wylewa. W przeszłości kroniki odnotowały wiele takich zdarzeń. Za pamięci współczesnych największa była powódź tysiąclecia w 1997 r. – przez rzekę przeszła 9-metrowa fala, która zalała Kłodzko. Nie utrzymały jej też wspomniane zbiorniki retencyjne.
Dodaj komentarz