Wiedeń
Memento mori w muzeum

Muzeum Pochówków w Wiedniu okazało się jednym z ciekawszych, jakie oglądałem. Grzebanie zmarłych zajmuje bowiem jedno z ważniejszych miejsc w kulturze od najdawniejszych czasów.
fot: Cezary Rudziński
Wiedeń. Memento mori w muzeum
Są wśród muzealnych eksponatów uniformy woźniców karawanów, żałobników niosących trumny, rzędy końskie. Stroje i akcesoria używane podczas ceremonii różnej rangi i klasy pogrzebów.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

W pierwszym momencie żachnąłem się na sam pomysł, by zwiedzić Muzeum Pochówków ? Bestattungs Museum w Wiedniu. Tymczasem okazało się ono jednym z ciekawszych, jakie oglądałem. Grzebanie zmarłych i związane z tym obyczaje, zajmują bowiem jedno z ważniejszych miejsc w kulturze od najdawniejszych czasów. 

Poświęcone im muzea są jednak nieliczne. Wiedeńskie powstało w 1967 roku przy komunalnym przedsiębiorstwie pogrzebowym. Mieści się przy Goldeggasse 19, w pobliżu pałacu Belvedere i jest dostępne od poniedziałku do piątku w godzinach 12-15.

Monopol na usługi, monopol na muzeum

650 eksponatów Bestattungs Museum, to być może niewiele, ale są wśród nich obiekty bardzo ciekawe. Od czasów antycznych na terenie obecnego Wiednia znajdował się przecież jeden z rzymskich obozów warownych nad Dunajem ? Vindobona. Pozostały po nim urny i sarkofagi. Dużą część ekspozycji stanowią historyczne i współczesne uniformy żałobników oraz różne akcesoria używane podczas pogrzebów. A warto wiedzieć, że przedsiębiorstwo, przy którym istnieje muzeum, ma w Wiedniu monopol w tym zakresie. Wyjątek stanowią jedynie pogrzeby wyznawców judaizmu, którymi, na trzech wiedeńskich cmentarzach, zajmuje się bractwo pogrzebowe przy synagodze, ale przeważnie też współpracuje w zakresie transportu zwłok z komunalnym przedsiębiorstwem pogrzebowym. Zarządza ono tez ogromna większością spośród 54 wiedeńskich cmentarzy.

Kapy i karawany zależnie od statusu

Wróćmy jednak do muzealnych eksponatów. Są wśród nich uniformy woźniców karawanów, żałobników niosących trumny, rzędy końskie. Stroje i akcesoria używane podczas ceremonii różnej rangi i klasy pogrzebów. Np. podczas oficerskich, na dachu karawanów stawiano srebrzystą kopię średniowiecznej zbroi rycerskiej. Kilkanaście zabytkowych kap, którymi pokrywano trumny podczas żałobnych ceremonii, od razu pozwalało określić, kto jest chowany. Są wśród nich kapy cechowe z XIX wieku, używane podczas pogrzebów weteranów armii cesarsko-królewskiej, specjalne dla osób niezamężnych i nieżonatych. Niebieskie, a nie czarno-srebrne lub złote, na trumny dzieci oraz białe ? niemowląt. Jest ozdobna czerwona kapa regimentu artyleryjskiego. Są kapy parafialne, na pogrzeby osób bezwyznaniowych lub religii niechrześcijańskich itp. Oprócz uniformów historycznych i zabytkowych, są w muzeum także stroje współczesne, stosowane jednolicie na wszystkich pogrzebach i na wszystkich wiedeńskich cmentarzach. Tylko na uroczystych pogrzebach państwowych i osób szczególnie zasłużonych żałobnicy zakładają na czarne stroje czerwone pelerynki.

Alarm nad katafalkiem

Nadal ? na życzenie, co odpowiednio kosztuje ? są w użyciu karawany zaprzężone w cztery lub sześć białych koni. Już jednak tylko w obrębie cmentarzy, a nie na ulicach. Zresztą 17 procent zmarłych w Wiedniu wybiera kremację. Urny są w sporym wyborze, a w ekspozycji także zabytkowe ? od kamiennych rzymskich, porcelanowe, miedziane, z czarnego szkła itp. W innej sali można obejrzeć urządzenia nieco makabryczne, np. specjalne dzwonki, które osobom znajdującym się letargu, umożliwiały zaalarmowanie grabarza. Końcówkę sznurka zakładano na rękę zwłok, prowadząc go z kostnicy aż do dzwonka z bardzo długim i głośnym alarmem umieszczonym nad łóżkiem grabarza. Najstarsze takie urządzenie pochodzi z 1828 roku. Stosowano później podobne alarmy elektryczne, montując je nawet w grobach. Ale nie usłyszałem o udokumentowanym przypadku, aby w ten sposób rzeczywiście kogoś uratowano. Jak wielki był jednak strach przed taką śmiercią, świadczy wystawiony w  jednej z gablot specjalny nóż stosowany przez lekarzy, którzy na życzenie i za słoną opłatą 100 guldenów przebijali serca zwłok.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Komentarze: 1

    vers, 21 października 2011 @ 21:16

    Chciałem tylko zaznaczyć, że choć wstęp do tego muzeum jest bezpłatny, to jednak można tam wejść tylko w grupie i po umówieniu się przez telefon.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij