Litochoro
Moja wyprawa w masyw Olimpu

Zaraz za miastem wśród malowniczych skał rozpoczyna się piękny wąwóz rzeki Enipeas. Jest częścią dziesięciokilometrowej doliny Mavrolongos. I to ten wąwóz był celem wycieczki „w masyw Olimpu”…
fot: Barbra Górecka
Litochoro. Moja wyprawa w masyw Olimpu
Wąwóz jest wyjątkowo ładny. Po obu stronach widać pionowe urwiska skalne, a po nich skaczące kozice.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wybierając się do Grecji, zainteresowałam się wycieczką w masyw Olimpu, na stoki Olimpu, na Olimp… różnie to nazywają w różnych biurach podróży.

Nieświadoma pułapki uwierzyłam, że będzie to piesza wycieczka. Zaopatrzyłam się w odpowiedni strój,  wygodne buty trekkingowe… Nie miałam jeszcze pojęcia o Olimpie, a materiałów niewiele znalazłam na ten temat, żeby czegoś więcej się dowiedzieć. Moja wyobraźnia tak działała jak w Tatrach czy Dolomitach, wydawało mi się, że góra musi być chociaż w zasięgu wzroku…

Nie w górę, a do wąwozu

Dojechaliśmy do małego miasteczka Litochoro. Wiedziałam, że stąd można ruszać na Olimp utwardzoną drogą. Taka też była… Litochoro zlokalizowane jest u stóp mitycznej góry bogów, w prefekturze Pieria. Nazwa Litochoro to w tłumaczeniu „kamienne miejsce” lub „miejsce skał”. Zaraz za miastem wśród malowniczych skał rozpoczyna się (a właściwie orograficznie kończy) piękny wąwóz rzeki Enipeas. Jest częścią dziesięciokilometrowej doliny Mavrolongos, która w górnej części sięga najwyższych szczytów masywu. I to ten wąwóz miał być celem wycieczki „w masyw Olimpu”… Nie szkodzi, że nic nie było widać co miałoby związek z Olimpem. Podobno był, ale zasłoniły go chmury. Nie ma jednak złego co by na dobre nie wyszło.

Wodospady Zeusa i Wanny Afrodyty

Wąwóz jest wyjątkowo ładny. Wchodzimy do niego obok prawosławnego cmentarza z białymi marmurowymi grobami. Kamienista ścieżka dydaktyczna prowadzi po równym terenie. Z prawej strony jest zabezpieczona barierkami. Po obu stronach widać pionowe urwiska skalne, a po nich skaczące kozice. W dole szumi rzeka. Akwedukt wznosi się na wysokości kilkudziesięciu metrów ponad dnem wąwozu. W miarę pokonywania trasy wąwóz staje się coraz węższy i prowadzi zygzakiem. Nie jest to długa trasa. Kres naszej wędrówki to wodospady Zeusa. Pod nimi są wyżłobione baseny. Dwa największe nazywane są Wannami Afrodyty, bo według mitów, tu właśnie schodziła się kąpać. Inny mit opowiada o Orfeuszu,  złotoustym śpiewaku z Tracji, który często zabawiał Bogów na Olimpie. Kiedy stracił swą Eurydykę, postradał zmysły i plątał się po wąwozie Enipeas, bo Bogowie już go na Olimp nie wpuszczali. Chodził wśród stad kozic i niemiłosiernie fałszował. Któregoś dnia napotkał bachantki, czcicielki Dionizosa. Mocno zamroczone kapłanki rozerwały Orfeusza na kawałki, a głowę wrzuciły do rzeki Epineas. Z głowy tej wyrosła na morzu wyspa Lesbos… Od wodospadów wraca się tą samą ścieżką.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!