Thanlyin
Na bosaka do świątyni Kayuktan
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W delcie rzeki Irawadi, kilkanaście kilometrów od Rangunu, nad rzeką Pago (Pegu) leży miasteczko Thanlyin. Jadąc do niego zatrzymujemy się przy runiach portugalskiego kościoła katolickiego z 1750 roku.
Zachowały się z niego tylko solidne, ceglane fragmenty murów nawy porośnięte roślinnością. W jakimś kącie widzę kilkudziesięciocentymetrowej wysokości, drewnianą, rzeźbioną i malowaną figurkę kobiety. Jej głowę z jasnymi włosami nakrywa dziwny kapelusz. Suknia jest do samej ziemi. Postać ta wyciąga prawą dłoń jak gdyby prosiła o wsparcie. Lewa ręka jest urwana. W pierwszej chwili rodzi się myśl: a może ją zabrać, przecież tutaj ulegnie ostatecznemu zniszczeniu? Obok niej stoi jednak niewielka figurka stojącego, chyba Buddy. A pod nimi dostrzegam resztki zaschniętych kwiatów. Ktoś tu jednak przychodzi. Robię zdjęcia, jedziemy dalej.
Dawna baza portugalskiego awanturnika
Thanlyin zamieszkane obecnie głównie przez ludność hinduską, założył podobno w końcu XVI wieku jako swoją bazę portugalski awanturnik, pirat i rozbójnik Philipe De Bregu. Był w nim panem życia i śmierci. Pewny siebie zaatakował nawet port i miasto Dagon, które później rozwinęło się w Rangun. Skończył jak wielu innych, krwawych zbójów. Nawleczony na pal konał podobno dwie doby. Miasteczko wygląda na ubogie. Nawet przy głównej ulicy stoją nędzne stragany w których można kupić suszone ryby. Ich widok wręcz odrzuca. Chociaż jest też trochę solidnych budynków, kramów i wszechobecne handlarki czymś do zjedzenia.
Łodzią na świątynną wyspę
Dostrzegam także dosyć dużą złoconą stupę oraz chyba hinduską świątynię. Główną tutejszą atrakcję stanowi jednak pagoda Kayuktan wzniesiona na wyspie pośrodku nurtu rzeki Pago. O długiej nazwie wypisanej w przystani odpływających do niej łódek po birmańsku i angielsku: Kyaik Hmaw Won Yele Pagoda Kayuktan. Świątynia ta bardzo ładnie wygląda z brzegu rzeki. Płyniemy do niej łodziami. Buty trzeba w nich zostawić, bo cała wyspa stanowi miejsce kultu. A po nich ? i ich otoczeniu ? chodzi się w Birmie na bosaka, nawet bez skarpetek. Wchodzimy po kamiennych stopniach prowadzących od nurtu rzeki w górę.
Dodaj komentarz