Oulu
Rowerem do miasta

Jedziemy szeroką ulicą z drogą dla rowerów. I motorowerów jadących 80 km na godzinę! Finlandia to dziwna kraj. Skręcamy do parku na wyspie – stare drewniane domki są zamieszkałe. Promenadą wjeżdżamy na centralny plac...
fot: Anna Michałowska
Oulu. Rowerem do miasta
Na straganach owoce, warzywa ? ceny jeszcze mrożą, przełamiemy się dopiero za parę dni, jak skończymy wszystkie owocowe zapasy. No i lody ? w jednym ze starych porybackich domów ? lodziarnia. Chyba najlepsza w okolicy, bo kolejka na dwie godziny.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Z wyjazdem rowerami do Oulu jest mieliśmy pewien drobny problem: rowery były trzy, bo tylko tyle mieści się na bagażniku, a nas czworo. 

Ania przed wyjazdem bez protestu zgodziła się na taką rozbieżność ? oględnie mówiąc ? rower nie był dotychczas jej ulubionym środkiem transportu. Ale od czego przebiegłość ? przebiegle zauważyłem spory parking na ?kempingowe? rowery, cichaczem wynająłem jeden z nich i podprowadziłem ?pod dom?. Nie, no na takim to ja mogę jechać ? orzekła najpiękniejsza z żon. Faktycznie, rower z wypożyczalni charakteryzował się niezwykle pewną konstrukcją ? siedzi się dość nisko, kierownica pozwala jechać z zupełnie wyprostowanymi plecami, a kąty ramy i przełożenia są tak dziwnie dobrane, że pojazd sam jedzie. Uroda wprawdzie zbliżona do saaba 900 poprzedniej generacji, ale kto by zwracał uwagę na takie duperele. I to na urlopie? Dość, że na miejskie wojaże był idealny. Jedziemy.

Najprzód szeroka ulica z drogą dla rowerów. I motorowerów jadących 80 km na godzinę! Finlandia to dziwna kraj. Skręcamy do parku położonego na wyspie ? to skrót do miasta. W jego części zorganizowano skansen ? stare drewniane domki są zamieszkałe. Nieopodal uniwersytet. Szeroką promenadą wjeżdżamy na centralny plac ? z jednej strony szpetny, jak w każdym mieście świata, hotel SAS Radisson. Na wprost zabudowania już milsze oku ? piękne klasycystyczne drewniane domy ? troszkę skandynawskie, troszkę gubernialne. Piękne. Po prawej obszerny plac z rynkiem warzywnym oraz z drewnianymi zabytkowymi budynkami, będącymi pozostałością zabudowy portu rybackiego. Obecnie mieszczą się tu kawiarnie, galerie i inne turystyczne udogodnienia. Dalej przystań jachtowa, dawniej port rybacki. Plac tętni życiem, ale nienerwowo, po skandynawsku. W centralnym punkcie wielki parking dla rowerów ? widać, że to ulubiony środek transportu miejscowych i turystów.
Łazimy i łapiemy rytm.

Skądeś dochodzą dźwięki akordeonu w jakimś klasycznym choć lekkim utworze. Nutka się zmienia i na tle gubernialnych domów widzimy matrosa z Odessy (?) w pięknym, już czysto białoarmiejskim repertuarze. Bubliczki ? jak w domu. Jest tu też piękny pomnik jakiegoś lokalnego Szwejka. Nie możemy się nigdzie doczytać o co w nim chodzi, ale na oko wydaje się, że zupełnie o to samo, co w Szwejku.

Na straganach owoce, warzywa ? ceny jeszcze mrożą, przełamiemy się dopiero za parę dni, jak skończymy wszystkie owocowe zapasy. No i lody ? w jednym ze starych porybackich domów ? lodziarnia. Chyba najlepsza w okolicy, bo kolejka na dwie godziny. Jako ?znawca wszystkiego? przekonuję: chcecie dobre lody, to tutaj! Wybieramy inną budkę ? bez kolejki. Zgodnie z oczekiwaniami: zimne. Kręcimy się trochę po przyległych uliczkach ? drewniane centrum/keskusta ma ich kilka. To tu ewidentnie rozszerzamy i gruntujemy naszą fińską wiedzę językową: ?kahvila? to musi być kawiarnia, a ?ravintola? ? restauracja. Bezapelacyjnie.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij