Sieradz
W skansenie wspominam dawne dni

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Sieradzki Park Etnograficzny położony jest przy ulicy Grodzkiej 1. Pomysłodawcą stworzenia Parku Etnograficznego w latach 60. ubiegłego wieku była dyrektorka muzeum, Zofia Neymanowa.
Pierwszym obiektem w parku etnograficznym była przeniesiona ze Zgierza chałupa zwana Domem Tkacza. Pochodzi ona z pierwszej połowy XIX wieku. Znajdują się tu pomieszczenia biurowe i zaplecze techniczne.
Gospodarstwo artysty i wiejska zagroda
Następnie zrekonstruowano zagrodę Szczepana Muchy (1908-83), rzeźbiarza ze wsi Szałe koło Sieradza. Zagroda pochodząca z lat 50-60. XX wieku znalazła się w parku etnograficznym ze względu na swe walory artystyczne. We wnętrzu domu i w ogrodzie znajduje się duża kolekcja prac artysty z lat 1972-83. Rzeźbił on z jednego kawałka drewna figury ludzi i diabłów. Część z rzeźb podpisał: łajdak, szpicel, drań itd. Szczepan Mucha ustawiał swoje rzeźby wokół domu na wsi. Jego twórczość została doceniona w latach 70 XX wieku. Wtedy otrzymał wiele nagród a jego rzeźby znajdują się w państwowych i prywatnych kolekcjach.
Wiata ze sprzętem rolniczym ukazuje maszyny i narzędzia rolnicze z epoki – ciekawe konne sprzęty do koszenia trawy czy do żniw albo roztrząsania siana. Nie sposób nie wspomnieć tu o kieracie w obejściu albo sieczkarni.
Jest i zrekonstruowana zagroda wiejska. Składa się ona z obiektów pochodzących z różnych miejscowości ale tworzą one charakterystyczny dla ziemi sieradzkiej zestaw budynków. Wśród nich jest chałupa z dzielnicy Sieradza – Męki, stodoła ze wsi Ruda, obórka z wozownią ze wsi Wiertelaki oraz spichlerz drewniany z Brąszewic Zabrodzia. Drewniany spichlerz zwany komorą wybudowany został pewnie w roku 1810. Chałupę wybudowano w II połowie XIX wieku. Wewnątrz zrekonstruowanego wnętrza mieszkalnego z tej samej epoki jest gotowy do pracy warsztat tkacki.
To budzi wspomnienia
Teraz zwiedzając Sieradzki Park Etnograficzny przypominam sobie jak kiedyś wyglądało życie na wsi. Miałem wuja w Nowolipsku koło Chocza, w Wielkopolsce. To było prawdziwe wiejskie gospodarstwo. Wuja mieszkał na końcu wsi, 30 metrów miał do lasu. I dlatego prąd dopiero podłączyli po roku 1970. Gdy jeździliśmy wcześniej, to siedzieliśmy przy lampie naftowej.
Na wprost chałupy stała wielka stodoła, wielka żeby mógł do niej wjechać wóz drabiniasty ze słomą w czasie żniw. Kiedyś na słomie spaliśmy, bo do żniw przyjechało trochę ludzi, rano się budzę, opieram się, a coś mnie smyra po dłoni. To było gniazdo młodych myszy, bez sierści.
Chałupa była zbudowana z drewnianych bali i kryta strzechą, słomą. Z prawej strony była obora. Konie stały przy ścianie po lewej stronie, oddzielającej oborę od kuchni. Na wprost wejścia były krowy a z prawej strony kojce dla „blondynek” – trzodę chlewną tak nazywaliśmy w wojsku.
Na podwórku była studnia ze smaczną wodą. Pod studnią koryto napełnione wodą. Gdy z pastwiska spędzano krowy lub konie, zawsze szły do koryta się napić. Podwórko zawsze wypełniał różnego rodzaju drób – kaczki, gęsi, kury i koguty.
Wracając do chałupy…
Za drzwiami wejściowymi była sień i schody na strych. Nie wiem co było na strychu. Wszystkie pomieszczenia miały gliniane klepiska, nie było drewnianych podłóg. Od wejścia w prawo się szło do kuchni. Że kuchnię dzieliła ściana od obory a i piec kuchenny często był używany, to było najcieplejsze pomieszczenie. Tu wuja miał swoje miejsce na tapczanie a gdy podłączyli prąd to zawsze słuchał radia „Wolna Europa”. Nie miał telewizora, chociaż telewizja polska nadawała już, jeden program czarno biały.
Dodaj komentarz