Krynica-Zdrój
Słotwiny: dlaczego dwa a nie jeden?

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Najpierw zdziwiłam się, dlaczego między stokami jest taki marny przejazd. Potem, że bramki kolejki krzesełkowej nie chcą mnie puścić?
Kolejne zdziwienie przyszło, gdy na pytanie, czy z biletem z odległego o góra trzysta metrów sąsiedniego krzesła mogę tu jeździć, pani w kasie odpowiedziała: Nie. To są różne ośrodki.
Tylko u nas
Wstydzilibyście się ? mruknęłam pod nosem i wróciłam na ?opłacony? stok. To się może zdarzyć tylko u nas. Czy oni nie rozumieją, że gdyby wprowadzili wspólny bilet, obie ich stacje zyskałyby na atrakcyjności? Przyciągnęłyby więcej narciarzy? Przecież rozliczenie nie przedstawia najmniejszych trudności: elektroniczne impulsy księgują się niemal same. Nie rozumieją. Albo nie chcą zrozumieć. Więcej tu nie przyjadę.
Na skraju wielkiego kurortu
Rzecz działa się w Krynicy-Zdroju, w jej przysiółku Słotwiny (znanym też z wody mineralnej ? Słowinki). Są tu dwie stacje narciarskie. Jedna nazywa się Kompleks Narciarski Słotwiny, druga Słotwiny Arena. Ta druga do 2015 r. znana była jako Centrum Narciarskie Azoty. Wjazd do obu znajduje się obok drewnianej cerkwi. Arena jest nieco głębiej w dolinie, kompleks niżej, przy dużych parkingach. W związku z tym jest nieco tłoczniejszy, choć 2 stycznia na żadnym nie było tłoku.
Kompleks
Bilet kupiłam przy pierwszej z brzegu, to chyba zrozumiałe. Kompleks narciarski Słotwiny dysponuje czteroosobową kolejka krzesełkową o długości około 900 m. Równolegle do niej biegnie dwuosobowy orczyk, który jedzie wyraźnie szybciej niż krzesło. Gdy nogi nie zmęczone, warto z niego skorzystać. W dół prowadzą po obu stronach dwie szerokie, łagodne trasy. Gdy tam byłam, były bardzo dobrze utrzymane. Dodatkowo jest jeszcze krótszy wyciąg talerzykowy z własnym, oddzielonym stokiem do nauki i jeszcze mniejszy ? dla zupełnie początkujących. Trasy tego ośrodka mają homologację FIS do rozgrywania międzynarodowych zawodów w slalomie i w gigancie. Zawodnicza trasa ma 870 m długości i 200 m przewyższenia. Ośrodek ten uzyskał tytuł najlepszego w Małopolsce w ubiegłym sezonie. Tak przynajmniej wynika ze stosownych napisów.
Arena
Drugiego z ośrodków nie objeździłam ? z góry na dół zjechałam tylko raz, a że myślałam, że jeszcze tu pobędę, nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Nie pobyłam. Trasa jest równie łatwa, równie dobrze przygotowana, tyle że krótsza. Tamtejszy wyciąg ma 700 m długości i 160 m różnicy poziomów, ale za to sześcioosobowe krzesło z pomarańczowymi osłonami przeciwwiatrowymi jest znacznie nowocześniejsze niż u konkurencji. Ale ? jako się rzekło, nie jechałam nim, bo bramki nie puściły. Do tego jeszcze 560-metrowy orczyk i wyciąg dla dzieci. Ta stacja ma też znacznie lepszą stronę internetową niż sąsiedzi.
Niemożliwe?
No i jak tu sobie wyobrazić, że Słotwiny mogłyby dołączyć do projektu Siedem Dolin (koncept połączenia istniejących i przyszłych terenów narciarskich w Beskidzie Sądeckim od Wierchomli przez Szczawnik, Muszynę, Jasieńczyk, Jaworzynę (Czarny Potok), Słotwiny aż do Roztoki Wielkiej)? Przecież nawet dwie małe stacyjki nie są się w stanie ze sobą dogadać. A razem stworzyłyby poważny ośrodek?
Między krzesełkami na dole jest 175m, a nie 300. Fajnie jakby połączył je z Jaworzyną Krynicką, dodatkowo Jaworzynę z wyciągiem Henryk
Prawie 5 lat później próbuję zrozumieć, o co chodzi ze Słotwinami i 2 „stacjami” narciarskimi i… zrozumieć nie mogę… W Polsce po prostu się NIE DA inaczej! Chyba, że to Słowacy (vide Szczyrk) przeniosą trochę zachodniej logiki budowania ośrodków narciarskich do naszej biednej ojczyzny…