Benares
Świt wstaje nad Gangesem
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Gdy podpływamy nieco bliżej, przewodnik poleca schować aparaty. Stosów pogrzebowych nie wolno fotografować z bliska. Patrzymy. Sterty przygotowanych bierwion i grubych gałęzi. Zwłoki zmarłych owinięte barwnymi całunami. Gdy nadejdzie ich kolej, zostaną złożone na przygotowanym, a następnie podpalonym stosie. Grzebalnicy robią to rutynowo. Nie zauważam tradycyjnej w innych kręgach religijnych i kulturowych rozpaczy rodziny. Tu, w Indiach, dla wyznawców hinduizmu śmierć jest tylko zmianą formy życia. Zmarły odradza się przecież na drodze reinkarnacji, chociaż nie wiadomo, czy w następnym wcieleniu, podobnie jak w poprzednich, będzie mrówką czy słoniem, nędzarzem czy władcą,
Po nurcie Gangesu płyną dziesiątki łodzi z turystami, nie tylko Europejczykami. Widzę wyróżniających się Japończyków, Chińczyków, mieszkańców południowo-wschodniej Azji, a także Hindusów w charakterystycznych strojach. Między łodziami z gośćmi krążą mniejsze łódki ze sprzedawcami pamiątek i wianuszków ze świeczkami, które można zapalić i w ofierze lub z jakąś intencją puścić z nurtem świętej rzeki. Chociaż gdy patrzę na jej wodę, dreszcz przebiega mi po plecach. Mętny nurt, z płynącymi od czasu do czasu przedmiotami, którym lepiej się nie przyglądać.
A przy brzegu setki wiernych, dokonujących ablucji, piorących, myjących zęby w świętej wodzie. Używają w tym celu gałązek specjalnego drzewa, które się pieni, gdy jest pocierane w wodzie. Z daleka przypomina to szczoteczki z dobrą pastą do zębów. Wody Gangesu mają jednak właściwości bakteriobójcze. Nawet zarazki cholery giną w niej wciągu 3-4 godzin. Stąd, mimo niewyobrażalnie złych warunków sanitarnych, braku oczyszczalni ścieków, uznano, że nie ma tu żadnego zagrożenia wielką epidemią.
Wstał nowy dzień. Zawracamy, płyniemy blisko brzegu. Świątynie, rezydencje, budowle nad brzegiem w słonecznym świetle nie wyglądają już tak wspaniale. Niektóre bardziej przypominają rudery. Wysiadamy, wspinamy się na wysokie schody. Dwie godziny przerwy na śniadanie i relaks przed następną porcja wrażeń. Bo chociaż to, co najciekawsze w Benares, znajduje się nad Gangesem, to jednak w tym milionowym mieście jest jeszcze parę obiektów do zobaczenia. Gdy wjeżdżaliśmy do niego poprzedniego wieczoru po minięciu ponad kilometrowej długości mostu przez świętą rzekę, uliczne sceny kojarzyły mi się z apokalipsą.
To jest to coś, co chciałoby się kiedyś zobaczyć.