Quenco
W Świętej Dolinie Inków
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Z samego rana wyruszam autobusem z Cuzco żeby zwiedzić ruiny Świętej Doliny Inków. Mój plan jest prosty, zobaczyć ile się da, ale bez zbytniego pośpiechu.
Moim pierwszym dzisiejszym przystankiem na szlaku ?śladami Inków? jest sanktuarium Qenco (trzy pierwsze zdjęcia w galerii), poświęcone Matce Ziemi, które pełniło rolę obserwatorium astronomicznego. Qenco, w odróżnieniu od innych budowli, nie zostało wzniesione z olbrzymich bloków kamiennych, a wykuto je w ogromnej, wapiennej skale górującej nad sanktuarium. Całość przywodzi trochę na myśl okrągły grecki amfiteatr. Wewnątrz wykuto kamienne kanały i podziemne komnaty. Na ścianach wyrzeźbiono rysunki przedstawiające min. pumy, kondory i lamy. Razem z dwójką Anglików wspinamy się po kamiennych schodach na sam szczyt sanktuarium. Ze szczytu roztacza się przepiękny widok na zieloną dolinę i białe, wapienne skały.
Po kilku godzinach ruszam zobaczyć kolejne ruiny. Zatrzymuję się przy Tambo Machay (zdjęcia 4-5), świętym miejscu kąpieli inkaskich władców i rodzin królewskich. Tutaj również można dostrzec geniusz budowniczych. System kanałów, który funkcjonuje do tej pory, nadal doprowadza krystalicznie czystą wodę (pochodzącą ze świętego źródła) do specjalnych, wykutych w skale pryszniców, które służyły niegdyś do rytualnych kąpieli. Zaledwie jednym ruchem ręki, przesuwając dłonią po skale, można sprawić że woda leje się jednym strumieniem, lub rozchodzi się na kilka mniejszych (coś na kształt współczesnego prysznica).
Ruiny zbudowane są z wielkich kamiennych bloków idealnie wkomponowanych w strome zbocze. Do kąpieliska prowadzi długa kamienista ścieżka, wzdłuż której rozstawione są liczne kramy z pamiątkami i różnymi przekąskami. Mnie najbardziej smakuje kukurydziany chleb, podawany w liściu kukurydzy, a także wielkie kukurydziane kolby przegryzane słonym, gumowatym serem.
Zaledwie kilka kilometrów dalej znajdują się ruiny fortecy Puca Pucara (zdjęcie główne oraz 6-8). Jej zadaniem było chronienie drogi do Świętej Doliny Inków. Twierdza również zbudowana została z idealnie pasujących do siebie bloków skalnych. Do tej pory zachowały się schody , tunele i wieże, a także otaczające ruiny tarasy pól uprawnych. Wzdłuż kamiennych labiryntów natrafiam na tradycyjnie ubrane kobiety zachęcające do zrobienia zdjęć. Mają na sobie ciemne, szerokie, plisowane spódnice, płaskie czerwone kapelusze, z których wystają dwa czarne warkocze. Jedna niesie na plecach dziecko w kolorowej chuście. Zamiast płacić za zdjęcie, kupuję od nich ciepłe ponczo z wyszytymi małymi lamami.
Ten długi i niezwykły dzień kończę w malutkiej miejscowości Chinchero. Akurat trafiam na targ (odbywający się tu trzy razy w tygodniu), gdzie zaopatruję się jeszcze w kolorową czapkę i grube skarpety z alpaki. Im bliżej wieczoru, tym temperatura gwałtowniej spada w okolice 10 stopni. Chinchero, nazywane ?miastem tęczy? (według legendy, tutaj się narodziła), jest jednym z najbardziej tradycyjnych miejsc w całym kraju. W dalszym ciągu mieszkańcy przestrzegają starych zwyczajów, noszą tradycyjne ubrania i żyją w zabytkowych domach. Najważniejszym budynkiem miasta jest stary kościół wzniesiony na fundamentach inkaskiej świątyni. Tuż przed wejściem znajduje się mały plac, na którym urządzany jest targ. Spacerując po miasteczku trafiam do sklepu z tkaninami, w którym starsza kobieta prezentuje tradycyjne techniki tkania, wyszywania i barwienia tkanin. Wieczorem kupuję jeszcze jedną kolbę kukurydzy ze słonym serem i kawałek chleba bananowego, a następnie wypełnionym po brzegi autobusem ? wracam do Cuzco.
Dodaj komentarz