Laax
Freestyle’owa akademia w środku Alp

Autorka: Anna Ochremiak
Z zewnątrz niepozorny budynek, kryje tysiącmetrową powierzchnię, na której skaczą, podskakują, zjeżdżają, spadają, robią fikołki… To jedyny w europie ośrodek freestyle'owy pod dachem. Trenować można przez cały rok.
fot: Anna Ochremiak
Laax. Freestyle’owa akademia w środku Alp
Na koniec i tak wszyscy lądują w gigantycznym basenie pełnym szarych klocków. Z daleka wyglądają one jak kawałki betonu? Pustaki? Alpejski piarg – w najlepszym razie. Ale nie: to gąbkowe kostki wypełniające ogromny zbiornik.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Czyste alpejskie powietrze zamieniam na zapach potu, zapach, który jest obecny w każdej (nawet szwajcarskiej) siłowni lub sali gimnastycznej. Wchodzimy do Freestyle Academy.

Z zewnątrz niepozorny, a nawet dość brzydki budynek, kryje tysiącmetrową powierzchnię, na której skaczą, podskakują, zjeżdżają, spadają, robią fikołki… To jedyny w europie ośrodek freestyle’owy pod dachem. Trenować można przez cały rok.

Wokół basenu pełnego gruzu

Z galerii oglądam trampoliny – młodzi ludzie wywijają najwyszukańsze figury, na koniec śmiałym skokiem z saltem i z piruetem lądują w gigantycznym basenie pełnym szarych klocków. Z daleka wyglądają one jak kawałki betonu… Pustaki? Alpejski piarg – w najlepszym razie. Ale nie: to gąbkowe kostki wypełniające zbiornik. Wpadają do niego skoczkowie z trampoliny, wspinający się na ściance wspinaczkowej (całkiem wysoka, z przewieszką), wskakujący po prostu dla zabawy, a wreszcie korzystający z  największej – moim zdaniem – atrakcji, skoczni zwanej tu Big Air. Wgląda jak narciarska, ale można z niej skakać na nartach, snowboardzie, deskorolce, a nawet na hulajnodze.

Chcę tak skoczyć!

Na nartach. Jak Małysz? Nie, jesteśmy w Szwajcarii – jak Simon Amman, jak Andreas Küttel. Patrzą tu na mnie trochę ze zdziwieniem, bo najstarsi uczestnicy zabawy w tej hali nie mają chyba więcej niż 20 lat… Ja mam. Ale ok, mogę, muszę tylko przejść przeszkolenie. Dla bezpieczeństwa.

Nie od razu…

Wypełniam więc formularz, owszem, wpisuję datę urodzenia. Podpisuję, że wiem co robię, że „na własną odpowiedzialność”. Fasuję sterylne kapcie („wiesz, niektórzy ludzie mogą mieć na nogach grzyby”) i ruszam na zwiedzanie i po nauki: szatnia, magazyn kasków i ochraniaczy (można brać, trzeba tylko odłożyć na miejsce), magazyn nart (fasuje się już pod kontrolą), nauka skakania na batucie (nie wiedziałam, że to takie trudne i męczące), wreszcie skok do basenu pełnego szarych gąbkowych cegieł. Wygrzebać się z tego dwumetrowego bagna jest znacznie trudniej, niż wskoczyć. Łapię linę podaną przez pomocną dłoń.

Do trzech razy sztuka

Wreszcie dostaję świadectwo ukończenia kursu, mogę iść po narty. Ale na skocznię jeszcze nie wolno; muszę zdać egzamin z narciarskich umiejętności. No przecież umiem… Nie wystarcza. Mam pokazać na płaskiej rampie, że potrafię się zatrzymać, skręcić. Wreszcie dostaję pozwolenie. Staję na rozbiegu…  No… nie wiem, czy to był dobry pomysł… Pierwsza próba kompletnie nieudana, spadam z progu skoczni w gąbkową otchłań. Z drugiej jestem dumna! Na trzecią – nie mam już siły.

Przed, po, albo zamiast

Freestyle Academy otwarto w grudniu 2010 roku w Laax-Murschetg, popularnym szwajcarskim ośrodku turystycznym i sportowym w Gryzonii (Graubünden). I to naprawdę fajne miejsce na sportowe rozrywki po górskich wędrówkach, rowerowych wycieczkach albo dniu na narciarskim stoku. Albo zamiast, gdy pogoda nie dopisuje. W jesienne mgliste popołudnie w hali było pełno młodych ludzi.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 13 listopada 2012; Aktualizacja 13 listopada 2021;
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij