Skały Dowbusza
Górska twierdza karpackiego zbójnika

Uroczysko to, w lesie, otoczone dolinami, a przede wszystkim z potężnymi kamieniami tworzącymi naturalną, trudno dostępną fortecę, jest ulubionym celem wypraw wspinaczy skałkowych oraz miłośników koni.
fot: Cezary Rudziński
Skały Dowbusza. Górska twierdza karpackiego zbójnika
Posuwamy się za przewodnikiem wśród skalnych szczelin, przechodzimy przez polanki i kładki przerzucone nad urwiskami. Szlak pnie się coraz bardziej stromo, do najważniejszego miejsca uroczyska.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

W okolicach miasta Stryj na Ukrainie, a ściślej w pobliżu miejscowości Bolechów (Болехів) i Tysiw na pogórzu Karpat Wschodnich znajduje się malownicze uroczysko, Skały Dowbusza.

To górska „twierdza” karpackiego zbójnika tak tu sławnego, jak u nas i na Słowacji tatrzański Juraj Janosik, w Beskidach Ondraszek, we Francji Louis Cartouche czy w Anglii Robin Hood. Dowbusz jest postacią owianą legendami, ale jak najbardziej historyczną. Uroczysko to, w lesie, otoczone dolinami, a przede wszystkim z potężnymi kamieniami tworzącymi naturalną, trudno dostępną fortecę, jest ulubionym celem wypraw wspinaczy skałkowych oraz miłośników koni korzystających ze znajdujących się w pobliżu stajni i szkół jazdy. Turyści poszukują tu czegoś niezwykłego, związanego ze starymi legendami. Mieszkańcy okolicznych wiosek są samozwańczymi przewodnikami i za parę hrywien chętnie oprowadzają po tym uroczysku opowiadając związane z nim legendy.

Po „grzechów odpuszczenie”

Skały Dowbusza forsujemy od strony rozległej doliny. Do twierdzy sławnego zbójnika można dostać się, chociaż nie do jej najbardziej niedostępnej części, także mniej trudną drogą, nawet konno. Ale co to za atrakcja? Zwłaszcza, że w ten sposób nie można dotrzeć w najbardziej malownicze i ciekawe miejsca. My posuwamy się za przewodnikiem wśród skalnych szczelin, przechodzimy przez polanki i kładki przerzucone nad urwiskami. Szlak pnie się coraz bardziej stromo, do najważniejszego miejsca uroczyska. Przejście przez nie zmazuje, według legendy, wszystkie grzechy. Nie jest to jednak proste i nie wszystkim chętnym udaje się prześlizgnąć tą drogą. Średnio trudna ścieżka zamienia się bowiem stopniowo w, jak gdyby, skalny komin. Czai się w nim niespodzianka niemiła zwłaszcza dla osób zbyt „puszystych”, żeby nie powiedzieć brutalnie: zapasionych. Szczelina, przez którą trzeba się przecisnąć aby uzyskać „grzechów odpuszczenie” ma tylko 27 cm szerokości. W pierwszej chwili mam zamiar zrezygnować.

Chwile grozy

Obawiam się nie tyle o brzuch, co o kurtkę, bo nie mam drugiej na zmianę, a zwłaszcza o torbę z aparatami fotograficznymi. Ale raz kozie śmierć! Głęboko wciągam trochę zbyt dorodny kałdun, przerzucam torbę z aparatami na plecy, napinam mięśnie i… klinuję się w skałach. Idący za mną, równie „pewni” sukcesu jak ja uczestnicy wyprawy, czekają co będzie dalej. Ponawiam próbę, szukam sposobu wyrwania się z kamiennego uścisku. Robię głęboki wdech, jeszcze głębszy wydech. Dłońmi łapię się za występy skalne nad głową. Nogami z całej siły wypycham w górę, milimetr po milimetrze, ciało. Kurtka ociera się o skały, trochę już wyślizgane przez poprzedników, ale ustępuje. Jeszcze jeden wysiłek. Udało się!

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!