Alpy Berneńskie
Królewską ścieżką na Männlichen

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Männlichen. Męski, mężny, a nawet – samczy. Takie znalazłam tłumaczenia niemieckiego słowa „männlich”. Bo chyba od niego pochodzi nazwa niewydatnego, ale bardzo widokowego szczytu w Alpach Berneńskich.
Na korzyść takiego tłumaczenia przemawia także fakt, ze całkiem niedaleko, w grani głównej tego pasma Alp pojawia się Jungfrau – dziewica. Ona jest większa (4158 m n.p.m.), potężniejsza, bardziej znana. On ma zaledwie 2345 m n.p.m., ale w jego pobliże można dojechać kolejką linową, a do platformy widokowej na szczycie łatwo dojść wygodną spacerową ścieżką. I patrzeć na nią. Także zimą.
Dwie kolejki
W pobliże szczytu, na wysokość około 2220 m n.p.m. prowadzą dwie kolejki linowe: z Wengen oraz z Grindelwaldu. Ich górne stacje dzieli pięć minut spaceru.
* Luftseilbahn Wengen-Männlichen jest kolejką kabinową z dość już długą historią. Komitet jej budowy zawiązał się już w 1949 roku, inwestycje zakończono latem 1954 roku. Zrazu kursowały tu wagoniki 40-osobowe. Po dziesięciu latach eksploatacji zamieniono je na 50-osobowe, a w latach 1992-93, po gruntownym remoncie instalacji, zastąpiono je nowoczesnymi, 80-osobowymi. W lutym 1999 roku zdarzyła się katastrofa. Nocna lawina zasypała dolną stację kolejki 10-metrową warstwą śnieżno-lodowego gruzu, niszcząc ją doszczętnie. Przeniesiono wtedy stację daleko od zagrożonych obszarów i umiejscowiono przy głównej ulicy Wengen. Kolejka ma długość 1657 m i pokonuje prawie 950 metrów różnicy poziomów w 5 minut.
* Gondelbahn Grindelwald-Männlichen wybudowano w 1978 roku i była wtedy najdłuższą (6071 m) kolejką gondolową na świecie. I nadal pozostaje w czołówce; wyprzedziły ja tylko długa na 13,6 km kolejka w szwedzkim Norsjö, oraz 7,5-kilometrowa w australijskim Cairns. Podróż z Grindelwaldu na Männlichen trwa pół godziny. W tym czasie czteroosobowe wagoniki pokonują 1288 metrów różnicy poziomów.
Królewską drogą na szczyt
Którąkolwiek kolejką przyjedziemy (ja dotarłam tu z Wengen) na szczyt mamy jeszcze 20-minutowy, może półgodzinny spacer. To „Royal Walk”, nowa atrakcja, królewski spacer, którego trasę wytyczono latem ubiegłego roku. Po drodze mijamy tablice ścieżki dydaktycznej opowiadające o walorach turystycznych wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO regionu Jungfrau-Aletsch, objaśniające węzły stosowane podczas alpejskiej wspinaczki, wreszcie pokazujące drogi, jakimi zdobywano widoczną stąd jak na dłoni północną ścianę Eigeru. Tablica jest przezroczysta, więc jeśli spojrzymy przez nią na słynna górę pod odpowiednim kątem, rysunek nałoży nam się na prawdziwą ścianę. Sprytnie pomyślane.
Królewski widok
Wszystkie stacje ścieżki stylizowane są na królewskie korony. Taki kształt ma też platforma widokowa na szczycie. Dlaczego? Bo roztacza się stąd królewski widok. W rolach głównych trzy słynne w całym świecie szczyty: Eiger (3970 m n.p.m.), Mönch (4107 m n.p.m.) i Jungfrau (4158 m n.p.m.). Na lewo od nich Wetterhorn (3692 m n.p.m.), Schreckhorn (4078 m n.p.m.), na prawo morze innych szczytów otwierających się w kolejnych planach. W dole miejscowości: Wengen, Lauterbrunnen, Interlaken, po drugiej stronie Grindelwald… Wyczytałam już potem, że widać stad nawet Mont Blanc, ale nie wiem czy to prawda, bo rysunku panoramy w tę stronę nie było, a nikt mi tego najwyższego w Alpach szczytu palcem nie pokazał…
Dodaj komentarz